April
- Proszę uważać na słownictwo. Pan Styles jest obecnie w śpiączce, żyje, ale jego stan jest bardzo poważny. Serce się zatrzymało, ale udało nam się go uratować. Nie wiemy, czy pacjent przez najbliższy czas znajdzie tyle sił, by się wybudzić. - powiedział spokojnym głosem lekarz. Miałam ochotę go udusić.
- Ale się obudzi? - zapytałam, cała drżąc.
- Być może. - westchnął i odszedł.
Być może? BYĆ MOŻE?! Kurwa, to wszystko moja wina. Gdybym nie wyszła z domu, on też by nie wyszedł. Co mi strzeliło do głowy? Jestem kopletną idiotką. Zawsze sprowadzam nieszczęścia na innych. Usiadłam na krześle i schowałam twarz w dłonie.
- APRIL! POWIEDZ, ŻE ON ŻYJE! HAZZA, NIE ZOSTAWIAJ MNIE! - podbiegł do mnie cały zapłakany Loui.
- Żyje, ale jest w śpiączce i nie wiadomo, czy się obudzi. - wymamrotałam. Louis chyba już nie wytrzymał. Zaczął szlochać. Kiedy już się zmęczył, podkulił nogi w kącie i zaczął pociągać nosem. Reszta tylko siedziała z kamiennymi twarzami. Niall'owi pociekło trochę łez, Zayn'owi też, ale od razu je wytarł. Liam nie okazywał żadnych emocji. Próbowałam być silna, nie płakać, ale to mnie przerosło.
- April, nie płacz. Powiedz, jak to się stało. - usłyszałam bezbarwny głos Liama.
- Pokłóciliśmy się i wyszłam. On pobiegł za mną i samochód go potrącił. - szepnęłam. - Wiem, że teraz pewnie mnie znienawidzicie, ale ja nie chciałam. Nie chciałam go zabić. Ja go kocham.
- April, nie mów tak. To nie twoja wina. Nie chcę być wścibski, ale o co się pokłóciliście? Coś poważnego?
- Wtedy mi się wydawało, że tak. Ale teraz wierzę we wszystko co powiedział. Że to pomyłka, że jej nie pocałował. Że sobie to zmyśliła, że on mnie kocha. Ale mogę już nie mieć szansy mu tego powiedzieć. To było takie błahe, a on przez to teraz umiera.
Harry
Ciemność. Światło. Znowu ciemność. Światło. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że leżę na łące. Podeszła do mnie jakaś lama. Potem zaczeła do mnie mówić. WTF?
- Masz wybór. Obudzisz się. Albo umrzesz. - powiedziała poważnym głosem. Zawahałem się. Tak naprawdę to nie wiedziałem, czy mam ochotę tam wracać. April już mnie nie kocha, nie wierzy w moją wersję zdarzeń. Nie mam po co żyć. Zespół? Lou? W końcu się rozpadniemy, przeze mnie. Bo nie potrafiłbym żyć bez mojej księżniczki.
- Ja... powiedz mi, czy ona mi wybaczy?
- Nie wiem. Musisz zaryzykować. Jednak jest jeden warunek.
- Jaki?
- Jeśli wybierzesz powrót, to nawet jeśli ona ci nie wybaczy, nie możesz próbować tu wracać. Wiem, że ją kochasz. Mogą tobą targać myśli samobójcze. Ale nie poddawaj się. Zostań tam i walcz do samego końca.
- Chce wracać. - powiedziałem pewnie. Musiałem wrócić, chociażby po to, aby ją zobaczyć.
April
Pozwolili mi wejść do sali. Siedziałam i patrzyłam na jego przecudną twarz. Bez wyrazu. Tak bardzo bym chciała, żeby otworzył oczy.
- April. - wychrypiał. Naprawdę?! Budzi się! Złapałam go za rękę.
- Jestem tu. - wyszeptałam. Wtedy otworzył oczy. I znowu poczułam, że mam po co żyć. Bo mogłam patrzeć na niego, mówić do niego. Być przy nim, mieć go przy sobie.
- Wybacz. - powiedział i ponownie je zamknął. Wtedy wszystkie maszyny, do których był podłączony zaczęły przeraźliwie piszczeć. Nie umieraj, proszę, potrzebuję cię! Do sali wbiegło kilku lekarzy i pielęgniarek. Wyprosili mnie.
- Co się dzieje?! - całe 1D zerwało się z krzeseł.
- On... chyba... - usiadłam.
- Co?! Umarł?! Nie! Idę skoczyć z dachu, nie powstrzymujcie mnie nawet! - Loui zaczął się miotać i szlochać.
- Nie umarł. Otworzył oczy i powiedział "Wybacz". Później znowu je zamknął i wszystko zaczęło piszczeć. Ale go uratują, muszą go uratować. - szlochałam. Tak bardzo go kochałam, a on przeze mnie umierał. Po jakiś 4 godzinach z sali wyszedł lekarz.
- Pan Styles się wybudził. Możecie go odwiedzać, po kolei, pojedynczo. - powiedział lekarz. Wszyscy popchnęliśmy Louisa do drzwi.
Louis
Wszedłem do tej sali. Zobaczyłem go bladego, zlanego potem, z potarganymi loczkami i mnóstwem bandaży, kabelków i innych ustrojstw. Oczy miał zamknięte, a na jego twarzy nie było tego wiecznego uśmiechu. Podszedłem i poczułem łzy na moich policzkach. Dotknąłem jego ręki. Lekko otworzył oczy, ale się nie uśmiechnął.
- Lou. - szepnął. - Wszystko mnie boli.
- Zawołać lekarza?! - spanikowałem.
- Nie. Ale nie mogę się podnieść. Pomóż.
- Nie, masz leżeć. - on w odpowiedzi jęknął i zamknął oczy. - Jesteś zmęczony. Idź spać.
- Muszę... - spróbował podnieść głowę i syknął z bólu - Muszę zobaczyć ... April.
- Dobrze, zaraz ją przyprowadzę. - wyszedłem z sali z uśmiechem na ustach. Sam nawet nie wiem dlaczego się uśmiechałem.
- April, on chce cię widzieć. - powiedziałem do zapłakanej dziewczyny. Podniosła głowę i rzuciła mi pytające spojrzenie.
April
Chciał mnie widzieć. Ale po co? Przecież to przeze mnie musi tu leżeć, będzie pewnie musiał przerwać trasę. Wszystko przeze mnie.
- Harry? - zapytałam niepewnie wchodząc do sali. On od razu otworzył oczy.
- April. Muszę ci coś powiedzieć. - podniósł lekko głowę, ale zaraz ją opuścił i jęknął.
- Boli cię coś?
- Tak właściwie, to wszystko, ale to normalne. Usiądź.
Zrobiłam jak chciał. Złapałam go za rękę i zobaczyłam delikatny uśmiech na jego twarzy.
- Co chciałeś mi powiedzieć? - uśmiechnęłam się do niego.
- Wiem, że wszystko zepsułem. - westchnął. - Nie powinienem proponować tej wyprawy do klubu. Gdyby nie to, nic by się nie stało. Ale chociaż byłem pijany, wiem, że cię nie zdradziłem. Przysięgam, że jej nie pocałowałem. Nawet jej nie znam. Przepraszam.
- To ja powinnam cię przeprosić, za to, że ci nie wierzyłam. Powinnam ci zaufać. Ale już raz komuś zaufałam, a on mnie zranił. Teraz wiem, że ten wypadek, to moja wina. Gdyby nie ja, na pewno nie leżałbyś tu teraz, nie musiałbyś przerywać trasy. Najlepiej by było, jeśli byś w ogóle mnie nie spotkał. Mówiłam, że ściągam nieszczęścia. Tak już mam i nic nie mogę na to poradzić. - zakończyłam swój monolog i spojrzałam na niego.
- Nie przepraszaj, nie masz za co. I nie gadaj głupot, to, że cię poznałem, to najlepsze co mnie spotkało.
- To ty nie masz za co przepraszać.
- Wybaczysz mi? - zapytał.
- Miałam pytać o to samo.
*kilka tygodni później*
Pogodziliśmy się z Harry'm, na szczęście. Wypisali go już ze szpitala, ale jest za słaby i nie może kontynuować trasy. Musimy więc wracać do Londynu. Może to nawet dobrze? Nie wiem, czy wytrzymałabym jeszcze miesiąc bez Avery.
- Idziemy? - usłyszałam głos Harry'ego.
- Jasne. - wzięłam walizki i wyszłam za nim z budynku.
- Harry, Harry powiedz nam czy będziecie kontynuować trasę? - pytali dziennikarze, za każdym razem inny, ale zawsze to samo pytanie. Zobaczyłam kilka transparentów "Harry zasługujesz na kogoś lepszego niż Charms!" i usłyszałam wyzwiska pod moim adresem. Mimo, że byłam sławna i miałam swoich fanów, fanki Harry'ego mnie nienawidziły. Zignorowałam to wszystko i wsiadłam za Loczkiem do limuzyny. Chciałam jak najszybciej być w Londynie.
- April, przepraszam za nie. Nie wiem co jeszcze mam zrobić, żeby zrozumiały, że cię kocham. - westchnął Harry.
- Nic nie rób, to nie twoja wina. Już nawet się przyzwyczaiłam. - uśmiechnęłam się i poczułam łzy napływające mi do oczu. Odwróciłam głowę, żeby Hazza nie zauważył, ale się nie udało.
- Nie płacz, nie przejmuj się nimi. - powiedział i mnie przytulił.
- Myślisz, że to takie proste? Codziennie słyszę, że nie jestem ciebie warta, że jestem brzydka, gruba i nic nie potrafię. Sama już zaczynam w to wierzyć.
- Oni wszyscy cię nie znają. A poza tym to raczej ja nie jestem ciebie wart. Jesteś śliczna, szczupła i utalentowana. W niczym nie mają racji, a jeśli są twoimi antyfanami, to nie są moi fani.
Ehh, to by było na tyle.
PS oglądaliście ostatnio Titanica? ^^ Ja tak i oczywiście ryczałam, jak Jack umierał... :)
Awww, po raz 312372938137 muszę Ci powiedzieć, żeee...
OdpowiedzUsuńZAJEBIŚCIE PISZESZ! <3
Ten rozdział świetny!
Czekam na kolejny rozdział! :3
No a Titanica ostatni raz oglądałam w wakacje i teeeż ryczałam!
marrymeharrystyles.blogspot.com/ - Zapraszam! Dodałam nowy rozdział! ;)
oj kochana, dziękuje, a twój rozdział przczytałam już dawno, bo nie mogłam się go doczekać ! ;))
UsuńKOCHANA! KIEDY DODASZ NOWY ROZDZIAŁ?! ♥
UsuńProooszę - daj znać jak dodasz... Ja czeeekam! :)
Usuńhttp://they-dont-know-about-us-josh.blogspot.com/ to mój, dopiero zaczynam :)
OdpowiedzUsuńale twój świetnyy :)
ojej... biedny harry... :'(
OdpowiedzUsuńoby było z nim okej .xd dupa blada, szkoda ładnego ryjca .<3
u mnie już 1 rozdział .http://emma-and-five-idiots.blogspot.com/
To nie jes niedopracowany rozdzial moja droga!! Za to jest zajebisty *_* <33 ~~Krejzizolka
OdpowiedzUsuńŚWIETNY BLOG ;)
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO MNIE : http://yesiwantyouharry.blogspot.com/ ;)
kiedy kolejny? już 3 tygodnie nie ma nowego scenariusza :-/
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ale... ja chcę następny ! kiedy dodasz nexta???????
OdpowiedzUsuńu mnie już nowy rozdział http://emma-and-five-idiots.blogspot.com/ zapraszam ciepło .♥♥
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. Twoje teksty mnie rozbrajają.}
OdpowiedzUsuń,,Zayn śpi w zlewie, Louis ssie kciuka na schodach, Niall całuje się z pomidorem i śni mi się Liam z drukarką na głowie!"~~ Kocham to :D
Pozdrawiam Karolina
tt: @Poland_krolina
http://przyjazncharliebrown.blogspot.com/
Hej, bardzo fajnie piszesz. Rozdział podobał mi się jak każdy :) Mam nadzieję, że dodasz następny, bo dawno nic nowego się nie pojawiło. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń[SPAM]
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam za spam, jednak nie znalazłam tutaj odpowiedniej zakładki, w której mogłabym umieścić taki komentarz. Jeśli będzie Ci od przeszkadzał, to go po prostu usuń. :)
Chciałabym serdecznie zaprosić na bloga, którego prowadzę razem z przyjaciółką, Martą. O czym on jest? O dwóch skrajnościach imieniem Francesca i Kimberly. Po paradoksalnej sytuacji dziewczyny zaprzyjaźniły się mimo swojej odmienności.
Franky jest tancerką o mocnym charakterze. Potrafi być wredna i często wykorzystuje ludzi. Kim zaś jest tą… Lepszą? Ma dobre serce i dużo pisze. W przyszłości chciałaby byś znaną pisarką.
Trudno mi jest w skrócie opisać bohaterki, toteż zapraszam na naszego bloga, w którym jak na razie znajduje się szczegółowy opis bohaterów i prolog.
To dopiero początek historii, więc łatwo będzie się wdrążyć. :)
hide-feelings.blogspot.com
P.S. W opowiadaniu nie zabraknie One Direction!
Pozdrawiam serdecznie. ♥
Jeszcze raz przepraszam za spam.