poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział 10 : "Wybaczysz mi?"

Hej, jak tam wigilia misiaki? Bo u mnie spoko, uśmiałam się. Dostałam od cioci portfel z Hello Kitty, chyba jej się wiek pomylił. Ale i tak było cudnie. Co do rozdziału, to mam wrażenie, że jest jakiś taki nijaki i niedopracowany, nic się w nim nie dzieje... Ale musiałam coś dodać, bo długo nie było rozdziału.


April
- Proszę uważać na słownictwo. Pan Styles jest obecnie w śpiączce, żyje, ale jego stan jest bardzo poważny. Serce się zatrzymało, ale udało nam się go uratować. Nie wiemy, czy pacjent przez najbliższy czas znajdzie tyle sił, by się wybudzić. - powiedział spokojnym głosem lekarz. Miałam ochotę go udusić.
- Ale się obudzi? - zapytałam, cała drżąc.
- Być może. - westchnął i odszedł.
Być może? BYĆ MOŻE?! Kurwa, to wszystko moja wina. Gdybym nie wyszła z domu, on też by nie wyszedł. Co mi strzeliło do głowy? Jestem kopletną idiotką. Zawsze sprowadzam nieszczęścia na innych. Usiadłam na krześle i schowałam twarz w dłonie.
- APRIL! POWIEDZ, ŻE ON ŻYJE! HAZZA, NIE ZOSTAWIAJ MNIE! - podbiegł do mnie cały zapłakany Loui.
- Żyje, ale jest w śpiączce i nie wiadomo, czy się obudzi. - wymamrotałam. Louis chyba już nie wytrzymał. Zaczął szlochać. Kiedy już się zmęczył, podkulił nogi w kącie i zaczął pociągać nosem. Reszta tylko siedziała z kamiennymi twarzami. Niall'owi pociekło trochę łez, Zayn'owi też, ale od razu je wytarł. Liam nie okazywał żadnych emocji. Próbowałam być silna, nie płakać, ale to mnie przerosło.
- April, nie płacz. Powiedz, jak to się stało. - usłyszałam bezbarwny głos Liama.
- Pokłóciliśmy się i wyszłam. On pobiegł za mną i samochód go potrącił. - szepnęłam. - Wiem, że teraz pewnie mnie znienawidzicie, ale ja nie chciałam. Nie chciałam go zabić. Ja go kocham.
- April, nie mów tak. To nie twoja wina. Nie chcę być wścibski, ale o co się pokłóciliście? Coś poważnego?
- Wtedy mi się wydawało, że tak. Ale teraz wierzę we wszystko co powiedział. Że to pomyłka, że jej nie pocałował. Że sobie to zmyśliła, że on mnie kocha. Ale mogę już nie mieć szansy mu tego powiedzieć. To było takie błahe, a on przez to teraz umiera.
Harry
Ciemność. Światło. Znowu ciemność. Światło. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że leżę na łące. Podeszła do mnie jakaś lama. Potem zaczeła do mnie mówić. WTF?
- Masz wybór. Obudzisz się. Albo umrzesz. - powiedziała poważnym głosem. Zawahałem się. Tak naprawdę to nie wiedziałem, czy mam ochotę tam wracać. April już mnie nie kocha, nie wierzy w moją wersję zdarzeń. Nie mam po co żyć. Zespół? Lou? W końcu się rozpadniemy, przeze mnie. Bo nie potrafiłbym żyć bez mojej księżniczki.
- Ja... powiedz mi, czy ona mi wybaczy?
- Nie wiem. Musisz zaryzykować. Jednak jest jeden warunek.
- Jaki?
- Jeśli wybierzesz powrót, to nawet jeśli ona ci nie wybaczy, nie możesz próbować tu wracać. Wiem, że ją kochasz. Mogą tobą targać myśli samobójcze. Ale nie poddawaj się. Zostań tam i walcz do samego końca.
- Chce wracać. - powiedziałem pewnie. Musiałem wrócić, chociażby po to, aby ją zobaczyć.
April
Pozwolili mi wejść do sali. Siedziałam i patrzyłam na jego przecudną twarz. Bez wyrazu. Tak bardzo bym chciała, żeby otworzył oczy.
- April. - wychrypiał. Naprawdę?! Budzi się! Złapałam go za rękę.
- Jestem tu. - wyszeptałam. Wtedy otworzył oczy. I znowu poczułam, że mam po co żyć. Bo mogłam patrzeć na niego, mówić do niego. Być przy nim, mieć go przy sobie.
- Wybacz. - powiedział i ponownie je zamknął. Wtedy wszystkie maszyny, do których był podłączony zaczęły przeraźliwie piszczeć. Nie umieraj, proszę, potrzebuję cię!  Do sali wbiegło kilku lekarzy i pielęgniarek. Wyprosili mnie.
- Co się dzieje?! - całe 1D zerwało się z krzeseł.
- On... chyba... - usiadłam.
- Co?! Umarł?! Nie! Idę skoczyć z dachu, nie powstrzymujcie mnie nawet! - Loui zaczął się miotać i szlochać.
- Nie umarł. Otworzył oczy i powiedział "Wybacz". Później znowu je zamknął i wszystko zaczęło piszczeć. Ale go uratują, muszą go uratować. - szlochałam. Tak bardzo go kochałam, a on przeze mnie umierał. Po jakiś 4 godzinach z sali wyszedł lekarz.
- Pan Styles się wybudził. Możecie go odwiedzać, po kolei, pojedynczo. - powiedział lekarz. Wszyscy popchnęliśmy Louisa do drzwi.
Louis
Wszedłem do tej sali. Zobaczyłem go bladego, zlanego potem, z potarganymi loczkami i mnóstwem bandaży, kabelków i innych ustrojstw. Oczy miał zamknięte, a na jego twarzy nie było tego wiecznego uśmiechu. Podszedłem i poczułem łzy na moich policzkach. Dotknąłem jego ręki. Lekko otworzył oczy, ale się nie uśmiechnął.
- Lou. - szepnął. - Wszystko mnie boli.
- Zawołać lekarza?! - spanikowałem.
- Nie. Ale nie mogę się podnieść. Pomóż.
- Nie, masz leżeć. - on w odpowiedzi jęknął i zamknął oczy. - Jesteś zmęczony. Idź spać.
- Muszę... - spróbował podnieść głowę i syknął z bólu - Muszę zobaczyć ... April.
- Dobrze, zaraz ją przyprowadzę. - wyszedłem z sali z uśmiechem na ustach. Sam nawet nie wiem dlaczego się uśmiechałem.
- April, on chce cię widzieć. - powiedziałem do zapłakanej dziewczyny. Podniosła głowę i rzuciła mi pytające spojrzenie.
April
Chciał mnie widzieć. Ale po co? Przecież to przeze mnie musi tu leżeć, będzie pewnie musiał przerwać trasę. Wszystko przeze mnie.
- Harry? - zapytałam niepewnie wchodząc do sali. On od razu otworzył oczy.
- April. Muszę ci coś powiedzieć. - podniósł lekko głowę, ale zaraz ją opuścił i jęknął.
- Boli cię coś?
- Tak właściwie, to wszystko, ale to normalne. Usiądź.
Zrobiłam jak chciał. Złapałam go za rękę i zobaczyłam delikatny uśmiech na jego twarzy.
- Co chciałeś mi powiedzieć? - uśmiechnęłam się do niego.
- Wiem, że wszystko zepsułem. - westchnął. - Nie powinienem proponować tej wyprawy do klubu. Gdyby nie to, nic by się nie stało. Ale chociaż byłem pijany, wiem, że cię nie zdradziłem. Przysięgam, że jej nie pocałowałem. Nawet jej nie znam. Przepraszam.
- To ja powinnam cię przeprosić, za to, że ci nie wierzyłam. Powinnam ci zaufać. Ale już raz komuś zaufałam, a on mnie zranił. Teraz wiem, że ten wypadek, to moja wina. Gdyby nie ja, na pewno nie leżałbyś tu teraz, nie musiałbyś przerywać trasy. Najlepiej by było, jeśli byś w ogóle mnie nie spotkał. Mówiłam, że ściągam nieszczęścia. Tak już mam i nic nie mogę na to poradzić. - zakończyłam swój monolog i spojrzałam na niego.
- Nie przepraszaj, nie masz za co. I nie gadaj głupot, to, że cię poznałem, to najlepsze co mnie spotkało.
- To ty nie masz za co przepraszać.
- Wybaczysz mi? - zapytał.
- Miałam pytać o to samo.
*kilka tygodni później*
Pogodziliśmy się z Harry'm, na szczęście. Wypisali go już ze szpitala, ale jest za słaby i nie może kontynuować trasy. Musimy więc wracać do Londynu. Może to nawet dobrze? Nie wiem, czy wytrzymałabym jeszcze miesiąc bez Avery.
- Idziemy? - usłyszałam głos Harry'ego.
- Jasne. - wzięłam walizki i wyszłam za nim z budynku.
- Harry, Harry powiedz nam czy będziecie kontynuować trasę? - pytali dziennikarze, za każdym razem inny, ale zawsze to samo pytanie. Zobaczyłam kilka transparentów "Harry zasługujesz na kogoś lepszego niż Charms!" i usłyszałam wyzwiska pod moim adresem. Mimo, że byłam sławna i miałam swoich fanów, fanki Harry'ego mnie nienawidziły. Zignorowałam to wszystko i wsiadłam za Loczkiem do limuzyny. Chciałam jak najszybciej być w Londynie.
- April, przepraszam za nie. Nie wiem co jeszcze mam zrobić, żeby zrozumiały, że cię kocham. - westchnął Harry.
- Nic nie rób, to nie twoja wina. Już nawet się przyzwyczaiłam. - uśmiechnęłam się i poczułam łzy napływające mi do oczu. Odwróciłam głowę, żeby Hazza nie zauważył, ale się nie udało.
- Nie płacz, nie przejmuj się nimi. - powiedział i mnie przytulił.
- Myślisz, że to takie proste? Codziennie słyszę, że nie jestem ciebie warta, że jestem brzydka, gruba i nic nie potrafię. Sama już zaczynam w to wierzyć.
- Oni wszyscy cię nie znają. A poza tym to raczej ja nie jestem ciebie wart. Jesteś śliczna, szczupła i utalentowana. W niczym nie mają racji, a jeśli są twoimi antyfanami, to nie są moi fani.

Ehh, to by było na tyle. 
PS oglądaliście ostatnio Titanica? ^^ Ja tak i oczywiście ryczałam, jak Jack umierał... :)

Nowości. :)

Witam . ; 33 Jak widać , zmieniłam tło bloga . Nie mogłam nic lepszego wymyślić , bo nie potrafię robić nagłówków . Takie trochę zimowe tło , przynajmniej mi się tak kojarzy . : )

Druga część tego posta to świąteczne życzenia dla was wszystkich . <3 Wesołych świąt , szczęśliwego nowego roku 2013 , dobrego jedzenia na stole wigilijnym , miłej atmosfery i fury prezentów . Mam nadzieję , że przynajmniej u was jest śnieg , bo u mnie tylko ciapa . ; / W każdym razie jeśli śniegu u was także nie ma , to życzę wam , aby spadł . : ) Blogowiczkom życzę weny , oczywiście . ; ** No i dla wszystkich Directioners , żebyście wreszcie spotkały/li chłopców z 1D. Kocham was wszystkich , trzymajcie się ciepło !

" We wish you a merry christmas , we wish you a merry christmas and a happy new year ! " : D

Dalej , życzenia dla chłopców z One Direction , chociaż pewnie i tak tego nie przeczytają . : ) Merry Christmas Harry, Louis, Niall, Zayn and Liam ! <3

Jak wiecie , nasz kochany Boo Bear ma dzisiaj urodziny . Więc , Tommo życzę ci wszystkiego czego sobie zażyczysz , bo nie wiem co mógłbyś sobie życzyć . xdd

To chyba tyle , następny rozdział pojawi się niedługo . ;**

Kocham was strasznie mooocno ! Ściskam . ;))



poniedziałek, 17 grudnia 2012

Rozdział 9 : "The other girl?"


Ta daaam! Mamy 9 rozdział! Dziękuje za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem! Ten rozdział dedykuję Zuzi, krejzolce czy jak tam chcesz. ;)

April
- Jestem zmęczooony. - jęknął Harry, rzucając się na łóżko. Od kilku dni codziennie jesteśmy zmęczeni. Na nic prawie nie ma czasu. Trasa trwa już prawie 2 miesiące. Dopiero półmetek, nie wyobrażam sobie, że jeszcze drugie tyle.
- Ja też.  A wyobrażasz sobie, że jeszcze 2 miesiące? - zapytałam i położyłam się obok niego.
- Nieee. Ja już chcę do domu. - powiedział zduszonym głosem, wtulony w poduszkę.
Minęło tyle czasu, a my z Harry'm nadal jesteśmy razem. To trochę dziwne, bo zazwyczaj w moim życiu wszystko się waliło. Szczęście i radość nigdy długo nie trwało. Ale teraz jest inaczej. Jednak nie mogę pozbyć się myśli, że prędzej czy później, coś się zepsuje.
Harry
Jestem strasznie zmęczony, ale mam ochotę coś robić. Po prostu chyba mam owsiki w tyłku.
- April, idziemy do klubu? - zapytałem i odwróciłem głowę, by na nią spojrzeć. Spała.
- Mhyym...
- Jeśli chcesz, możemy iść spać. - wyszeptałem jej do ucha. Ona w odpowiedzi otworzyła oczy. Nie odezwała się, gapiła się na mnie.
- Co?
- Nic. Idziemy?
- Ale na pewno nie chcesz iść spać?
- Nie. Chodźmy się wyszaleć, jutro może nie być czasu. - powiedziała i weszła do łazienki. Kiedy po 30 minutach wreszcie wróciła, otworzyła szafę i włożyła do niej głowę.
- Co robisz? - uniosłem brwi.
- Szukam torebki. Takiej białej.
- Leży pod łóżkiem.
- Spoko. Nie wnikam, skąd się tam wzięła. - rzuciła mi pytające spojrzenie.    
- To dobrze. - uśmiechnąłem się zalotnie i zacząłem się przebierać.
April
- Harry, pośpiesz dupę! - krzyknęłam.
- Już idę. - usłyszałam. Po chwili stał obok mnie.
- Chodź szybko, bo zaraz któryś z tych przygłupów nas zobaczy, a ja chcę raz iść na imprezę bez nich.
- Dlaczego?
- Wróćmy raz bez Nialla na rękach i Zayn'a rzygającego w krzaki co dwa kroki, okej? - w odpowiedzi Harry zaczął się śmiać.
- Ja mówię całkiem poważnie.
*kilka godzin później*
Jesteśmy w klubie od kilku godzin, a mój chłopak już jest najebany. Ja z nim nie mogę.
- April chodź potańczyć! - usłyszałam jego głos.
- Nie mam już siły! Posiedzę. - uśmiechnęłam się w jego stronę. Po chwili przysiadła się do mnie jakaś całkiem trzeźwa blondynka.
- Hej. Ten z Loczkami co tak wywija na parkiecie, to twój chłopak, prawda? - powiedziała sarkastycznie. O co jej chodzi?
- Tak, a jest jakiś problem?
- Dla mnie problemu nie ma, ale gorzej z tobą. - rzuciłam jej pytające spojrzenie. - Wiesz, on bardzo dobrze całuję.
Łzy napłynęły mi do oczu. Co ona gada? "Nie wierz jej, to oszustka"- usłyszałam w głowie. Ale na co mi się zda jakiś wymyślony głosik w głowie w tej sytuacji?
- Przepraszam co? - wyjąkałam.
- ON BARDZO DOBRZE CAŁUJĘ. - powiedziała, akcentując każde słowo.
Czy Harry mógłby mnie zdradzić? Mówił, że mnie kocha. A jak się kogoś kocha, to nie ma miejsca na drugą osobę, prawda? Zrobić mu awanturę, czy zabrać najpierw do hotelu?
- Harry! - po chwili stał obok mnie. - Idziemy do hotelu.
- Ale dlaczego? Jeszcze wcześnie.
- Musimy sobie wyjaśnić pewną sprawę.
Harry
Super się bawiłem, ale April nagle coś odbiło i chciała wracać. Kiedy już byliśmy w naszym pokoju, zamknęła go na zamek i spojrzała na mnie groźnym wzrokiem. Przez podróż trochę wytrzeźwiałem, więc jakoś tam kontaktowałem.
- Możesz mi wyjaśnić, dlaczego jakaś dziewczyna w klubie powiedziała, że się z nią całowałeś? - krzyknęła. Co ona kurwa wygaduje?!
- Jaka dziewczyna? - zapytałem zdezorientowany.
- Ta blondynka, która siedziała obok mnie.
- Ja jej nie znam! - broniłem się. - Nie całowałem jej!
- Więc po cholerę tak powiedziała! - wrzeszczała przez łzy.
- Nie płacz, nie ma o co. Pewnie jakaś zdesperowana fanka. Chcą nas rozdzielić, uwierz mi. Nie zdradziłbym Cię. - chciałem ją przytulić, ale się odsunęła.
- A gdzie byłeś, kiedy cię szukałam? Tańczyłeś i nagle Cię nie było. Znalazłam Cię jak wychodziłeś z jakiegoś schowka. Co tam robiłeś?
Kurwa, kurwa, kurwa, schowek! Poszedłem tam, bo jakaś dziewczyna mówiła, że April tam jest. Szukałem jej i nie mogłem znaleźć, a że nie byłem do końca trzeźwy, to uwierzyłem jej. Jak na złość, tamta weszła za mną i być może była to ta blondynka. Za dużo sobie wyobraziła? Ale nie patrzyłem na twarz, było ciemno. Jednego jestem pewien - nie zdradziłem April. Opowiedziałem jej to, a z każdym moim słowem historia, choć prawdziwa, wydawała się coraz bardziej niedorzeczna.
- Muszę się przejść. - powiedziała i wyszła. Jest środek nocy, a ona nie zna miasta. A jak coś jej się stanie? Odczekałem chwilę i poszedłem za nią.
April
Szłam po ciemnych ulicach kompletnie nie znając celu swojej "przechadzki". Chciałam tylko przez chwilę być sama. Przeszłam przez ciemną ulicę i usłyszałam huk. Potem trąbienie. Ujrzałam światła. A w świetle Harry'ego. Na ulicy. Całego w krwi. Wyglądał jakby nie żył. Podbiegłam, ale siedział przy nim już kierowca samochodu, który zapewne go potrącił.
- ŻYJE?! Proszę powiedzieć, że on żyje! - krzyknęłam.
- Żyje, ale... zadzwonię na pogotowie.
Po chwili pojawiła się policja i pogotowie. Zabrali Harry'ego do szpitala, a mnie na przesłuchanie. Byłam "świadkiem wypadku".  Po godzinie nudnych pytań pojechałam do Harry'ego. Wbiegłam do budynku.
- Harry Styles. Gdzie leży Harry Styles? - wydyszałam do recepcjonistki.
- Sala 234. - powiedziała zerkając na ekran komputera.
Przy wskazanym pokoju stał lekarz.
- Co z nim?! - krzyknęłam.
- Pani z rodziny?
- O rodzinie mi będzie tu pan teraz pierdolił. Jestem jego dziewczyną. Czy on żyje?!

Dziękuje za uwagę. :) Aha, bym zapomniała. Wyniki ankiety, jak wiecie, czy zmienić wygląd bloga. Jest 6 głosów, że ten jest spoko, ale lepiej zmienić i 2 głosy za tym, by nie zmieniać. Wychodzi na to, że trzeba jakoś odnowić wygląd bloga. Jeszcze nie wiem, co w tej kwestii zrobić, ale coś wymyślę. Następny rozdział najwcześniej za kilka dni. :)

środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 8: "Kiedy Cię poznałem zacząłem coś nowego."


Taaa daaam! Mamy 8! Zapraszam do czytania.

Harry
Co ona powiedziała? Że ona mnie co? Zakręciło mi się w głowie.
- Ty mnie co? - zapytałem cicho.
- Kocham Cię. - odezwała się spokojnym głosem.
- Naprawdę? I nie mówisz tego, żeby poprawić mi humor?
- Ni... - przerwała. - Chociaż tak. Chciałam Ci poprawić humor, ale to nie zmienia faktu, że cię kocham.
- Ja Ciebie też. - powiedziałem i zamknąłem oczy. Zastanawiałem się czy to wszystko nie jest snem. Po kilku minutach usłyszałem jej zniecierpliwiony głos.
- Masz zamiar mnie pocałować?
Zaśmiałem się i przybliżyłem do niej. Jej usta były za każdym razem innego smaku. Raz malinowe, raz truskawkowe... Co tak bardzo w niej kocham? Sam nie wiem i to mnie denerwuje.
- Czy to znaczy, że jesteśmy... - nie zdążyłem dokończyć, bo zamknęła mi usta pocałunkiem.
- Zdecydowanie za dużo gadasz. - powiedziała, gdy już się ode mnie oderwała.
- Ale odpowiedz na pytanie.
- Okej. - wzięła głęboki oddech. - Jesteśmy razem.
Mimowolnie się uśmiechnąłem. Podejrzewam, że miałem wyszczerz wszech czasów na twarzy. I na szczęście nie muszę się z nią rozstawać, bo jedzie z nami w trasę!
- Idziemy się przejść? Nie chce mi się siedzieć w domu. - zapytała.
- Jasne. - uśmiechnąłem się. - Idę na spacer z moją dziewczyną. - zaakcentowałem ostatnie słowo. Ona tylko złapała mnie za rękę w odpowiedzi i pociągnęła w stronę drzwi.
April
Powiedziałam mu wszystko i kamień spadł mi z serca. Dzięki Avery byłam już w pełni pewna swoich uczuć i mogłam bez przeszkód być z Harry'm. Bo go kochałam. Zrobiło się trochę ciemno i zimno, a ja miałam na sobie tylko krótką sukienkę i dżinsową kurtkę. Poczułam gęsią skórkę na nogach i rękach. Zadrżałam.
- Zimno ci? - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Niee. - wyjąkałam.
- Nie kłam mi tu. - powiedział, po czym zdjął swoją bluzę i zarzucił mi ją na ramiona.
- Dzięki. - powiedziałam i złapałam go za rękę. Po chwili usłyszałam jego śmiech.
- Z czego się śmiejesz? - przystanęłam i uniosłam jedną brew.
- Uroczo wyglądasz w tej bluzie.
- I to cię tak śmieszy?
- Tak. A nie może mnie śmieszyć, że moja dziewczyna ma na sobie za dużą bluzę? - zaśmiał się.
- Może, może. - uśmiechnęłam się. On jest taki sweet, kurde mogłabym tak teraz się na niego rzucić i wycałować.
- Mam ochotę cię pocałować. - wypaliłam. On na to wybuchł śmiechem.
- Kocham Cię za to, że jesteś taka...
- Bezpośrednia? Tak, mówił mi to już ktoś. Ale nie zmieniaj tematu. - powiedziałam i zbliżyłam się do niego. Gapił się na mnie tymi swoimi zielonymi, hipnotyzującymi paczadłami z całkiem poważnym wyrazem twarzy. Skąd ta nagła zmiana nastroju? W końcu zaczęło to być trochę krępujące.
- Co?
- Śliczna jesteś. - zarumieniłam się. Wiedziałam, że brzydka nie jestem, ale jeszcze nikt mi tego nie powiedział oprócz Avery. - Wiesz... zastanawiam się, co w tobie tak kocham. I... sam nie wiem.
- Ja za to wiem za co cię kocham.
- Za co?
- Za to, że jesteś. - powiedziałam i go pocałowałam.
*tydzień później*
Harry.
Koncert. Spanie. Koncert. Spanie. Mój rozkład dnia. Kocham trasy, ale czasem są monotonne i męczące. Na szczęście zatrzymaliśmy się na kilka dni w hotelu, tak dla odpoczynku. Co poprawia mój nastrój, kiedy kończymy koncert i jestem zmęczony? April. Bo jest ze mną, bo mogę ją przytulić.
- Harry! Oddaj mi piżamę! To nie jest zabawne! - z rozmyślań wyrwał mnie krzyk April dobiegający z łazienki.
- Ale musisz po nią przyjść!
- Jak, idioto?!
- No normalnie. Musisz wyjść z łazienki, stopa za stopą, a potem podejść do mnie, wziąć piż...
- Wiem jak się chodzi pojebie! Ale jak mam wyjść, kiedy nie mam piżamy?!
- To już należy do ciebie. - po chwili wyszła z łazienki w ręczniku i wyrwała mi z ręki piżamę.
- Jesteś taki wkurzający, że czasami mam ochotę cię rozszarpać. - warknęła. - Nie znudziła ci się jeszcze akcja "zabiorę jej piżamę, będzie śmiesznie"? Bo mi tak.
- Oj no, nie złość się tak. - uśmiechnąłem się.
- To następnym razem wymyśl coś nowego, jeśli już musisz mnie wnerwiać, to niech przynajmniej będzie ciekawie. - rzuciła na odchodne i zniknęła w łazience. Ona się wkurzyła na żarty, czy na serio? Bo nie mogę jej rozszyfrować. Rzuciłem się na łóżko i przykryłem kołdrą. Nie musiałem długo czekać, aż April znajdzie się obok. Odwróciła się do mnie plecami, przesunęła na krawędź łóżka i westchnęła.
- Jesteś zła? - zapytałem i zbliżyłem się do niej.
- Nie. Wcale. - powiedziała ironicznie i odsunęła się jeszcze dalej.
- Przepraszam. Co mam jeszcze zrobić, żebyś się nie gniewała?
- Nic nie rób. Jestem śmiertelnie obrażona.
- Przepraszaaaaaam! O takie coś będziesz się obrażać? Nie przytulisz mnie nawet? Nie zasnę. - powiedziałem i zrobiłem minkę szczeniaczka.
- A obiecasz, że nie zabierzesz mi więcej piżamki? - zapytała słodkim głosikiem.
- Obiecuje. Wymyślę coś innego.
- Doobra. - powiedziała i przytuliła się do mnie. Jak ja kocham mieć ją blisko.
April
Normalnie kocham tą trasę! Trochę męcząca, ale pierwszy raz czuję się doceniona. Ludzie proszą o moje solówki. W gazetach piszą, że jeszcze nigdy członek zespołu nie stał się tak sławny w tak krótkim czasie. Naprawdę jestem sławna? O tym zawsze marzyłam. Żeby wszyscy mnie znali, doceniali i szanowali. Żeby wiedzieli kim jest April Charms. Na razie jeszcze niektórzy mnie kojarzą jako "dziewczynę Harry'ego Stylesa", ale jak dla mnie okej. A najważniejsze jest to, że go kocham, on kocha mnie i jesteśmy szczęśliwi. Aż za słitowo, prawda? To trochę dziwne. Czuję się, jakbym się urodziła na nowo, jakby tamtego życia nie było. Domu Dziecka, Josh'a i tych wszystkich świństw. Zwierzyłam się z tego Harry'emu.
- Czuję, że zamknęłam pewien rozdział mojego życia i zaczynam nowy... - dodałam. - Czy to nie dziwne?
- Ja czuję się tak samo, April. Kiedy Cię poznałem zacząłem coś nowego. - powiedział Hazza.

Trochę krótki i praktycznie nic ciekawego się nie dzieje, ale za długo mnie nie było, musiałam coś wyskrobać. Obiecuję, że następny będzie ciekawszy. :)

 Hazza wygląda tak uroczo z tym wyszczerzem ! ^^ i Lou jak tańczyy. <3


niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 7 : "Kocham Cię"


*oczami April*
Wybiegłam z domu i wsiadłam w taksówkę. Jazda dłużyła się niemiłosiernie. Kiedy zbliżaliśmy się do celu, zaczęłam mieć wątpliwości. Po co ja w ogóle tam jadę? "Żeby mu powiedzieć, że go kochasz" - usłyszałam w głowie cichy głosik. Kiedy jestem zdenerwowana do głowy przychodzą mi dziwne myśli, tak też było i tym razem. Pomyślałam o gadającej lamie. Widać miała rację.
- Dziękuje, dobranoc! - krzyknęłam do taksówkarza i podbiegłam do drzwi domu One Direction. Zapukałam, a raczej załomotałam w drzwi i wzięłam głęboki oddech. To tylko dwa słowa, których już jestem pewna. Więc dlaczego się tak denerwuję?
- Hej April. Harry jest u siebie. - otworzył mi Louis z marchewką w ręce.
- Dzięki. - powiedziałam i weszłam na górę. - Harry, mogę wejść? - zapytałam, pukając do drzwi pokoju Loczka.
- Chce być sam! - usłyszałam w odpowiedzi.
- To ja, April. Musimy pogadać.
- Wejdź.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Harry'ego na łóżku z głową w poduszce. Usiadłam obok i spuściłam głowę.
- Muszę ci coś powiedzieć. - Loczek podniósł głowę i usiadł. O Matko Święta! - Co ci się stało?! Pod jego okiem widniał wielki siniak.
- Ja... przewróciłem się.  - spróbowałam dotknąć opuchlizny, ale syknął z bólu.
- Czekaj, przyniosę lód. - wstałam i zeszłam na dół. Jak podejrzewałam, na górze dramat, a na dole komedia. Niall przytulony do chipsów, Liam śpiewający "Gotta be you", Lou tańczy z marchewką, a Zayn odstawia macarenę. Poszłam po lód i wróciłam na górę. Przyłożyłam Loczkowi do siniaka i utonęłam w jego oczach. Były smutne. Przeze mnie.
- O czym chciałaś porozmawiać?
- Ja... mam ci coś do powiedzenia.
- To już wiem, ale co? - no już, April... dwa słowa!
- No więc... ja, ten... no... yhhh, to za trudne! - wyrzuciłam z siebie i położyłam się na łóżku. Loczek odłożył lód i po chwili leżał obok mnie.
- Co jest trudne? April, przepraszam za ten pocałunek, ale... ja... to był taki odruch i... - przerwałam mu pocałunkiem. Uznałam, że przynajmniej przestanie gadać.
- Taki odruch. - mrugnęłam do niego, kiedy już się od siebie oderwaliśmy. - Kocham Cię.

Bardzo krótki, przepraszam nie mam weny. Pozdrawiam i liczę na komentarze!

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 6: "Nic na świecie nie jest w stu procentach pewne. Nawet miłość."

Hej, hej. Wiem, że nie mam zbyt wielu czytelników i zastanawiam się, czy warto dalej pisać tego bloga. Więc jeśli czytacie, to napiszcie komentarz. <3


*oczami April*
Wiedziałam już, że czuję do niego coś, co mnie przeraża. To uczucie jest takie wielkie, że nie mogę go ogarnąć. Przecież prawie go nie znam, a wiem, że nie potrafiłabym bez niego żyć. Przeznaczenie? Chyba tak, to musi być to. W końcu każdy ma na świecie swoją drugą połówkę, może moją jest Harry? Nie wiem, czy takie przywiązanie do drugiej osoby to miłość. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Zobaczyłam w jego oczach niepewność.
- Przepraszam. - wychrypiał.
- Nic się nie stało. Wiesz, ja... czuję do ciebie coś tak głębokiego... i wielkiego, że mnie to przeraża. Czuję, że nie mogłabym bez ciebie żyć. Ale nie wiem, czy to egoistyczne przywiązanie to miłość. - powiedziałam.
- Ja też nie wiem. Ale nie możemy chociaż spróbować? Mamy coś do stracenia?
- A jeśli mnie zranisz? Znowu wróci to wszystko... - szepnęłam.
- Obiecuję, że cię nie zranię. - położył rękę na sercu. - Po co miałbym to robić?    
- Do tej pory byłam raniona bez powodu.
Jeszcze nie zapomniałam Josh'a. Byłam wtedy w Domu Dziecka. Samotna. Spotkałam go w parku. Powiedział, że razem uciekniemy. Dawał mi narkotyki, alkohol, zabierał do klubów. Miałam potem mnóstwo problemów przez te ucieczki. Ale kochałam go i wydawało mi się, że on kocha mnie. Byłam tylko zabawką. Zostawił mnie samą z problemami. Z uzależnieniem. I do tego obwiniałam samą siebie. Szukałam błędu, który popełniłam, przecież nie mógł zostawić mnie bez powodu. Dopiero później zrozumiałam, że jedynym błędem jaki popełniłam, była znajomość z nim. Opowiedziałam wszystko Harry'emu. Siedział i nic nie mówił, po prostu słuchał. Robił coś, czego Josh nie potrafił.
- Ja... nie wiem co powiedzieć. Po prostu... myślisz, że jestem taki sam? - zapytał smutno.
- Nie... nie znam cię. Boję się, że będzie tak samo. - powiedziałam i podkuliłam nogi. Zaczęłam płakać. Chyba tylko to mi pozostało.
- No już, April, nie płacz. - podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Czułam się bezpiecznie. Nigdy się tak nie czułam przy Josh'u. Może to już był znak, że Harry jest zupełnie kimś innym?
- Jak mam nie płakać? - wymamrotałam.
- Normalnie. Po prostu przestań... Nie rozumiem. Przy innych jesteś pewna siebie, pyskata i... całkiem inna... jakby nic nie potrafiło cię złamać. A kiedy jesteśmy sami, stajesz się krucha jak ...
- Wiem. - przerwałam mu. Zauważył, że przy nim nie potrafiłam udawać. - Przy innych udaje. Ale przy tobie nie umiem, czuję się jakbym cię oszukiwała.
- Bądź sobą. Nie zmieniaj się dla innych. - wyszeptał i przytulił mnie mocniej. - Nie oczekuje od ciebie niczego, co będziesz robiła wbrew sobie.
On naprawdę się mną przejmował. Tak po prostu, myślał o mnie, a nie o sobie.
- Nie rozumiem. Co ty we mnie widzisz?
- Potrafisz udawać. - puścił mi oko. - I to nawet nie wiesz jak bardzo dobrze.
- Naprawdę? - zaczęłam się śmiać.
- Naprawdę. A teraz chodź, obejrzymy jakiś film.  - wstał i podszedł do telewizora. Wybrał jakiś horror i usiadł obok mnie. Nienawidziłam horrorów.
- Może być? - zapytał.
- Tak naprawdę to...
- Boisz się? - uśmiechnął się.
- Nie, ja tylko... nie lubię horrorów.
- Jasne... możemy włączyć coś innego.
- Nie, obejrzyjmy to. - powiedziałam zdecydowanie.
- Okej, jak coś, to możesz mnie przytulić.
- Nie łudź się, ja się nie boję. - wstałam i poszłam do kuchni. Zrobiłam popcorn i zaniosłam. Usiadłam obok Harry'ego,  a on przysunął się bliżej mnie. W połowie filmu musiałam złapać go za rękę, bo jakaś zakrwawiona dziewczyna wyskoczyła zza rogu. Tak strasznie nienawidzę horrorów...
- Umiesz złapać popcorn do ust, o tak? - zapytał Loczek podrzucając popcorn. Oczywiście odbił mu się od nosa i poleciał gdzieś w bok. Zaczęłam się z niego śmiać.
- Hej! Nie śmiej się ze mnie, nie moja wina, że jest ciemno! - zrobił obrażoną minę.
- To patrz na mistrza.  - powiedziałam i złapałam popcorn w locie do ust.
- Farciara. - wymamrotał.
- No nie gniewaj się.
- To daj buzi.
- W policzek.
- Dobra. - zgodził się. Już zbliżyłam swoje usta do jego policzka, kiedy odwrócił głowę i nasze usta się złączyły. Oczywiście, że nie zaprotestowałam. Odwzajemniłam pocałunek i zaczęłam go łaskotać. Przewrócił się na plecy i zaczął się śmiać. Usiadłam na jego brzuchu i spojrzałam na niego groźnie.
- Dlaczego to zrobiłeś? Miało być w policzek. - zapytałam spokojnym głosem.
- Taki psikus. - strzelił super słitowego smajla. Zeszłam z niego i usiadłam.
- Jesteś zła?
- Tak. Proszę Cię, mógłbyś wyjść? Chce być sama. - powiedziałam.
- Ale...
- Proszę.
- Dobra. - mruknął i wyszedł. Musiałam pobyć sama. Zastanawiałam się, dlaczego kiedy zapytałam go, co we mnie widzi, odpowiedział tak... wymijająco? A później zmienił temat. To było dziwne.
- Dlaczego moje życie musi być takie skomplikowane?! - krzyknęłam. Chciałam wyładować emocje.
- Może sama sobie je komplikujesz? - usłyszałam głos Avery. Zawsze pojawia się nie w porę.
- Avery, chce być sama.
- Na pewno nie chcesz porozmawiać? - zapytała pewnie. Ona chyba potrafi czytać mi w myślach. Opowiedziałam jej wszystko. O Harry'm.
- Posłuchaj mnie uważnie. - zaczęła. - Myślisz, że nie mogłabyś bez niego żyć?
- Ja to wiem.
- Zrobiłabyś dla niego wszystko?
- Raczej tak.
- Gdyby umarł, płakałabyś za nim?
- Jasne, że tak! - powiedziałam zdziwiona. Do czego ona zmierza?
- A teraz najważniejsze pytanie. - wzięła głęboki oddech. - Kochasz go?
- Ja...
- Kochasz go. - to było stwierdzenie?
- Ja...
- Na świecie nic nie jest w stu procentach pewne. Nawet miłość. Jeśli ktoś jest zbyt pewny tego, co czuje, jest to sztuczne. Bo nic nie jest idealne. Miłość też nie. Ty nie jesteś pewna swoich uczuć. Ale gdzieś w głębi serca dobrze wiesz, że go kochasz. Nie chcesz po prostu tego dopuścić do swojej świadomości. Powiedz mu prawdę.
- A jeśli nie znam prawdy?
- Znasz.
- Dlaczego jesteś taka pewna? Dla ciebie też zrobiłabym wszystko, nie mogłabym bez ciebie żyć, ale to nie jest... - przerwałam. Sama sobie zaprzeczam.
- Już rozumiesz? - uśmiechnęła się. - Przyjaźnimy się, ale kocham Cię. Jak siostrę. To inny rodzaj miłości, ale to ciągle to samo uczucie. Ty też mnie kochasz, Harry'ego też. Mimo tego, że znasz go tak krótko. Jeśli ktoś kogoś kocha, wie to odkąd spotkał tą ukochaną osobę. Wie, ale nie wie, że wie. - mrugnęła do mnie. - Nie każdy ma kogoś, kto tak szybko może go uświadomić. Ty masz mnie. Więc mówię ci, jeśli wierzysz w te moje brednie, to leć do niego i powiedz mu.
- Jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem. - powiedziałam i wyszłam z domu.

To tyle. Trochę smutny, ale już było zbyt "słitowo". Musiałam dodać trochę dramatu. Kocham was. <3 Do następnego rozdziału!

piątek, 23 listopada 2012

Libster Award. ;)

No więc na początek przepraszam za długą nieobecność. ;/ Nałapałam kilka 2 w szkole i musiałam się pouczyć. Ale już jestem. Rozdział pojawi się niedługo, a tymczasem chciałam wspomnieć o tym, że zostałam nominowana do zabawy "Libster Award". Na czym polega? Nominację otrzymujesz od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Potem należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby, która cię nominowała. Później ty nominujesz 11 osób i zadajesz im 11 pytań. Nie można nominować bloga, który cię nominował. No i to tak po krótce o to chodzi. Więc co do pytań... Dziękuje bardzo GlassHeart za nominację tak na początek. No i odpowiadam na jej pytania oczywiście.

Pytania od GlassHeart
1. Dlaczego zaczęłyście tworzyć bloga?
Dlaczego... dostałam hopla na punkcie 1D. No i przeczytałam kilka blogów o chłopakach i pomyślałam... czemu nie? Mogę założyć swój, w głowie miałam już tysiące pomysłów. No i  nadal mam, a wykorzystałam dopiero jeden, na tego bloga... ;)

2. Macie zwierzątko domowe?
Mam rybki. :) Nawet nadałam kilku imiona. xd

3. Jest coś co chciałybyście zmienić w swoim życiu?
Oczywiście jest tego bardzo dużo. Chciałabym np. być mniej nieśmiała i mieć więcej przyjaciół...

4.Wasze największe marzenie?
Największym marzeniem jest chyba polecieć kiedyś do UK. No oczywiście chciałabym też... mieć więcej czytelników na blogu, spotkać kiedyś 1D, Demi Lovato, albo jakąś inną sławną osobę. ;)

5. Ulubiona pora roku? Dlaczego ta którą wybrałaś?
Wiosna. Dlaczego? Urodziłam się na wiosnę. ;) A zresztą lubię jak jest ciepło. Ciepło, a nie gorąco, jak w lato.

6. Co chcesz robić w przyszłości?
W przyszłości chciałabym zostać nauczycielką angielskiego, ale na pewno nie w szkole. Rozwrzeszczane dzieci... to nie dla mnie. Wolałabym uczyć prywatnie. Lubię ten język i uważam, że jest banalnie prosty. 

7. Jaki typ filmów lubisz?
Kocham komedie! Ale lubię też dramaty i katastroficzne. ;)

8. Co lubicie robić w wolnym czasie?
Spędzać czas z przyjaciółmi na dworze np. grając w kosza, siatkę, zbijaka, lubię też poczytać, pisać opowiadania, słuchać muzyki... No i  siedzieć na kompie, kto nie lubi? :) Oglądać TV,  kiedyś pisałam piosenki, ale to dawno.

9. Co chcecie dostać na gwiazdkę?
One Direction! Hehe, a z takich realnych życzeń, to nowy telefon. ;)

10. Znienawidzony przedmiot?
Jeśli chodzi o taki szkolny przedmiot, to biologia. Błe! A tak normalnie to nienawidzę filiżanek. ... Nie wiem dlaczego, nie pytajcie, ja cała jestem dziwna. xd

11.Jaki dzień utkwił ci w pamięci? Dlaczego ten?
Najbardziej dzień, w którym zaczęłam czytać Harry'ego Pottera. Ubóstwiam tą książkę, jeśli obejrzeliście tylko filmy, to nie myślcie sobie, że jesteście znawcami HP! Tu trzeba przeczytać wszystkie 7 tomów, żeby stać się maniakiem. xd Przeczytałam, obejrzałam, normalnie obsesja. Nie myślcie sobie, że raz przeczytałam każdy tom i obejrzałam każdą część. Nie, nie, nie! To było po kilkanaście razy! 

To tyle. A teraz moje nominacje. 
♥ http://1d-mycreazystory.blogspot.com/
♥ http://friendshipisaspecialkindoflove.blogspot.com
♥ http://gottabemineharrystyles.blogspot.com/
♥ http://life-while-we-young.blogspot.com/
♥ http://no-cases.blogspot.com
♥ http://historianieztegoswiata.blogspot.com

No i narazie tyle. Teraz pytania.
1. Którego z chłopaków z 1D najbardziej chciałabyś/chciałbyś spotkać?
2. Jesteś optymistką/optymistą czy pesymistką/pesymistą?
3. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
4. Dlaczego piszesz bloga?
5. Jaka/jaki jesteś (charakter)?
6. Chciałabyś/chciałbyś coś w sobie zmienić?
7. Jaki masz kolor włosów?
8. Potrafiłabyś/potrafiłbyś żyć bez przyjaźni?
9. Jaki jest twój ulubiony szkolny przedmiot?
10. Tęsknisz za kimś?
11. Jaka jest twoja ulubiona książka ( o ile taką masz ) ?

Więc bye, bye! Do następnego rozdziału!

niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 5: "...spróbuj mnie pokochać"

Miał być wczoraj, ale nie miałam internetu. ;/


*oczami April*
- A myślisz, że pamiętam? - zapytał Harry drapiąc się po głowie.
- Jesteście pojebani. - powiedziałam i poszłam do kuchni, gdzie Niall nadal całował pomidora.
- Niall, powiedz, wytłumacz mi po ludzku, dlaczego całujesz pomidora?
- Bo... a wiesz, że sam nie wiem?
- Macie coś na głowę? - zapytałam z nadzieją.
- Chyba tak, zaczekaj. - zaczął przeszukiwać szafki i po chwili wyjął tabletki.
- Masz. - spojrzałam na opakowanie i się zawahałam.
- Czy to na pewno bezpieczne?
- Jasne! Bierz, przecież cię nie otruje.
- Umyślnie może i nie, ale... - nie zdążyłam dokończyć, bo usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk.
- AAAAAAAAAAAA! NIEEEE! KONIEC ZE MNĄ! NIE MA JUŻ DLA MNIE ŻYCIA! LECĘ POPEŁNIĆ SAMOBÓJSTWO! - kto się tak wydzierał?! Po chwili wszystko się wyjaśniło. Do kuchni wbiegł Loczek bez gaci trzymając się za głowę.
- Haaaary załóż gacieee! - krzyknęłam.
- Nie mogę! Idę popełnić samobójstwo! I zrobię to nago, nawet w chwili śmierci będę oryginalny! - zakryłam oczy ręką.
- Harry, ale powiedz mi, dlaczego krzyczysz?
- Ktoś mi uciął loka! - pokazał mi co trzymał w ręce. - Zobacz tu! - schylił się i pomachał włosami.
- Widzę, że masz loczka w ręce, ale na głowie tego nie widać. - powiedziałam spokojnie. Niall zwijał się ze śmiechu na podłodze.
- Ale... serio nic nie widać?
- Serio, serio. A teraz idź się odziej.
- No dobra. - cmoknął mnie w policzek. Nie wiem po co to zrobił, ale miło. Nagle zadzwonił telefon. Po kilku sekundach zorientowałam się, że to moja komórka i odebrałam.
- Halo?
- Hej April. Gdzie jesteś? Jestem pod twoim domem. - usłyszałam zdenerwowany głos Avery.
- Jestem w domu chłopaków. Było party hard. Dzwoniłam do ciebie wczoraj, ale nie odbierałaś.
- Sorry, miałam trening. Podaj adres zaraz przyjadę.
- Nie spiesz się. Obecnie Harry lata po domu na golasa.
- Goły Styles? - wydarła się. - Podawaj kurwa ten adres!
Podałam jej ten adres i poszłam się ogarnąć. Ubrałam się, umalowałam i związałam włosy w kucyk. Kiedy zeszłam na dół wszyscy siedzieli w salonie. Oczywiście bez głupstw się nie obyło. Harry leżał na podłodze plackiem, bez koszulki z głupkowatym uśmiechem na ustach, Zayn nie miał gaci, Niall... chyba udawał samolot,  Liam kiwał się na kanapie i śpiewał, a Louis tańczył z marchewką.
- Chłopaki, ogarnijcie się, zaraz tu przyjdzie Avery! Zayn załóż gacie, albo się jakoś odziej, Harry wstawaj z podłogi, Niall, Louis siądźcie na tyłkach, a ty Liam przestań śpiewać. Musicie się ogarnąć w tej chwili, bo... - moją przemowę przerwał dzwonek do drzwi. - No super, już za późno. - powiedziałam sarkastycznie i poszłam otworzyć drzwi.
- Hej. Powiedz, że jeszcze się nie ubrał. - szepnęła mi na ucho Avery. Ależ ona zboczona. Hehe.
- Niestety już ubrał gatki. Ale ... a zresztą sama zobacz. - zaprowadziłam ją do salonu. I jak podejrzewałam totalna rozpierducha, a nie było mnie dosłownie kilka sekund... Harry ganiał nagiego Zayna, Niall udawał turbulencje, a Liam i Louis okładali się poduszkami usmarowani czymś na twarzach.
- Haloooooooooo! - wydarłam się. - Mamy gościa.
Wszystkie oczy zwróciły się na mnie i na moją przyjaciółkę. Muszę przyznać, że wyglądała ładnie. Ubrała się bardzo skąpo, ale to przecież Avery. Była nieśmiała, cicha i skryta, ale co do mody... to potrafiła ubrać się bardzo odważnie. Jej blond włosy opadały falami na ramiona, a mocny makijaż podkreślał oczy.
- Hej. Jestem Avery. - powiedziała nieśmiało.
- Hej! - powiedział Zayn.
- Zayn. - syknęłam.
- Co? - spojrzał w dół i zorientował się, że nie ma na sobie nic. Zakrył się poduszką i wybiegł z pokoju. To było dziwne, wczoraj latali na golasa po domu pełnym ludzi. Harry zaczął się śmiać, więc rzuciłam w niego poduszką. Od razu się uspokoił.
- Hej, jestem Harry. - uśmiechnął się zalotnie.
- Wiesz, że wiem, kim jesteś. - powiedziała Avery.
- Bo jestem taki sławny i rozpoznawalny?
- Nieee, bo spotkaliśmy się wczoraj w szpitalu. - zgasiła go.
- Ooo...
Później kiedy już wszyscy się przedstawili przyszedł czas na śniadanie. Harry zrobił naleśniki. Nie wiedziałam, że on tak dobrze gotuje.
- Więc co dzisiaj robimy? - zapytał Liam.
- Musimy jechać na próbę. Niedługo wyjeżdżamy w trasę. Zapomniałeś? - powiedział Harry.
- O której? - zapytałam.
- Za 2 godziny. Ty też jedziesz. Spotkasz resztę zespołu. - uśmiechnął się Zayn.
- Okej. Ogarnijcie się, a ja z Avery idę na zakupy. Za 2 godziny będę... chwila, gdzie mam być?
- Tam gdzie był casting.
- Ok, bye, bye!
Wyszłyśmy z domu. Uderzył we mnie upał. W Londynie upał? Coś nie tak. Musiało być z jakieś 30 stopni. A to dopiero maj. No ale wszystko jest możliwe. Dojechałyśmy do galerii handlowej. Przez te kilka sekund kiedy przechodziłyśmy z taksówki do wejścia do budynku obejrzało się za nami kilka facetów. Podobało mi się to. Wiedziałam, że byłam dosyć ładna i zgrabna. Avery chyba nie wiedziała.
- Zobacz, Avery faceci się za tobą oglądają. - mrugnęłam do niej.
- Za mną? Chyba za tobą. Spójrz na swoje nogi. - prychnęła. Spojrzałam w dół. No byłam zgrabna. Ale ona tez.
- No uspokój się, mała. Przecież obie jesteśmy super sexi. - zaśmiałam się. Avery puściła to mimo uszu.
Pochodziłyśmy po sklepach i nakupowałyśmy pełno ciuchów. Ostatnio przyszedł do mnie list. Pisali z banku, że zostało mi trochę pieniędzy po rodzicach. No więc okazało się, że jest to całkiem pokaźna sumka. W każdym razie na jakiś rok życia by starczyło. A skoro będę teraz zarabiała, to postanowiłam zaszaleć. Później poszłyśmy do KFC i objadłyśmy się za wsze czasy. Postanowiłyśmy wracać. Podjechałyśmy pod mój dom, zostawiłam torby, zrobiłam fajną fryzurkę i poprawiłam makijaż. Chciałam zrobić wrażenie na reszcie zespołu. Lubiłam jak ludzie myśleli, że jestem wygadana, pyskata i pewna siebie. Może i potrafiłam udawać, że taka jestem i wychodziło mi to spoko, ale w rzeczywistości taka nie byłam. W środku ukryłam wrażliwość.
*oczami Harry'ego*
Głowa mnie boli. Mam kaca. Ale muszę siedzieć na tej próbie. Przynajmniej April będzie, ona potrafi mi poprawić humor.
- Hej, hej, hej! - usłyszałem jej wołanie. I po chwili ją zobaczyłem. Weszła z wielkim uśmiechem na twarzy, ubrana w wysokie obcasy i mocno umalowana.
- No hej! - krzyknęli wszyscy. Postanowiłem przedstawić ją reszcie.
- Ludzie, to jest April Charms, będzie naszą nową perkusistką. - powiedziałem. - Przedstawcie się, dzieciaczki. - zażartowałem.
- Hej, jestem Leah, gram na basie. Miło cię poznać. - dziewczyna podała jej rękę.
- Ja jestem Andy, keybord. Miło mi. - uśmiechnął się. On z nią flirtuje! Musiałem to przerwać.
- No dobra, wszyscy się znacie, bierzmy się do roboty. - powiedziałem nerwowo.
*oczami Leah'i*
Dawno nie widziałam 1D i reszty zespołu, więc cieszyłam się na próbę przed następną trasą. Miała do nas dojść jakaś dziewczyna, zamiast Mick'a. Nie spodziewałam się dziewczyny i do tego tak młodej. 18 lat, to mało. Ale podobno wymiata. Kiedy weszła do sali aż zaniemówiłam. Znowu niespodzianka. Spodziewałam się jakiejś cichej, dopiero wkraczającej w dorosłe życie szarej myszki. A tutaj pojawił się zupełnie ktoś inny. Wysoka, zgrabna i ładna dziewczyna na obcasach, ze szczerym uśmiechem na ustach. Mocny makijaż i ładne włosy. Jeśli ktoś z naszego zespołu miałby zostać modelką, to ona. Jeszcze bardziej mnie zaskoczyła kiedy zaczęliśmy próbę. Wymiatała, to mało powiedziane. Dawała czadu! A myślałam, że Mick był niezastąpiony. Widać się myliłam. Po skończonej próbie zagadałam do niej.
- Hej, dobrze grasz.
- Dzięki, ty też. - uśmiechnęła się. - Widzę co robisz, nie ukryjesz tego.
- Ale o co chodzi?
- No to, jak patrzysz na Zayn'a. Bez przerwy. - mrugnęła do mnie. Rzeczywiście podobał mi się Zayn. Ale co z tego? On nie był mną zainteresowany. Chyba.
- Ja też widzę. - powiedziałam.
- Ale co? - udawała głupią.
- Jak Harry na ciebie patrzy. A ty tego nie zauważasz. Andy ciągle z tobą flirtuje, ale to podrywacz. Do mnie też na początku zarywał.
- Harry to też podrywacz. - prychnęła.
- Może i tak. Ale widzę jak na ciebie patrzy. Inaczej niż na inne. Jakby się bał, że zaraz mu uciekniesz.
- Leah, wszystkie chłopaki to podrywacze. Dla nich dziewczyny to zabawki. Ja nie chcę się w nic angażować. Cześć. - powiedziała i wyszła. Kiedy wychodziłam z budynku, zauważyłam jak Harry za nią biegnie. On definitywnie się w niej zakochał. To nie było zwykłe zauroczenie, on tak łatwo nie odpuści.
*oczami Harry'ego*
Andy przez cały czas flirtuje z April. Nie mogę przecież mu nic powiedzieć. Ona nie jest moją dziewczyną. Pozostało mi tylko walczyć. Kiedy wychodziłem usłyszałem jak April rozmawia z Leah'ą.
- Harry to też podrywacz. - powiedziała kpiąco.
- Może i tak. Ale widzę jak na ciebie patrzy. Inaczej niż na inne. Jakby się bał, że zaraz mu uciekniesz. - zaoponowała Leah.
- Leah, wszystkie chłopaki to podrywacze. Dla nich dziewczyny to zabawki. Ja nie chcę się w nic angażować. Cześć.
A więc to tak. Ona się boi, że będzie dla mnie tylko zabawką. Muszę jej dać do zrozumienia, że mi na niej zależy. Wybiegłem za nią.
- April! Czekaj! - wydyszałem.
- Harry?  Co tam? - odwróciła się.
- Możemy pogadać? - zapytałem.
- Jasne. - uśmiechnęła się. - O czym?
- O nas. Bo wiesz... ja usłyszałem kawałek twojej rozmowy z Leah'ą. Ja naprawdę....
- Podsłuchiwałeś? - zdenerwowała się.
- Nie, ja tylko przechodziłem. Więc, ja naprawdę nie chcę, żebyś o mnie myślała w ten sposób. Jestem podrywaczem, tak. Ale na tobie mi zależy. Powiedz, że tobie na mnie nie, to odpuszczę.
- Ja... Mi... - jąkała się.
- Nie zależy ci na mnie? - zapytałem smutno.
- Zależy. Ale ty możesz mieć każdą. Każda da się uwieść tym uśmiechem, loczkami, zielonymi oczami, dołeczkami i... - wstrzymała oddech. - Możesz mieć każdą. Ja nie jestem ci potrzebna. W końcu i tak bym ci się znudziła.
- Ale ja nie chcę każdej! Zrozum, znam cię od 3 dni, a się zakochałem. Nigdy się tak szybko nie zakochałem. Tak naprawdę jeszcze nigdy się nie zakochałem. Nigdy. To były tylko zauroczenia. Nie chcę nikogo innego, chcę ciebie. - spojrzała na mnie. Myślałem, że się zgodzi, że będę mógł ją przytulić, pocałować. Ale ona tylko odbiegła. I zostawiła mnie samego.
*oczami April*
To wszystko dzieje się za szybko. Znamy się dopiero 3 dni, wiem, że coś do niego czuję, ale nie wiem co. Chce się z nim przyjaźnić, czy się zakochałam? Powiedziałam mu w szpitalu, że chcę być dla niego kimś więcej, ale nie teraz. To był chyba impuls. Bo teraz nie jestem tego taka pewna. Sama nie wiem co czuję. W końcu go nie znam. Więc dlaczego coś mnie do niego ciągnie? I co on we mnie widzi? Przecież ja jestem tylko... imitacją człowieka. Bez przerwy udaję. Nie jestem sobą. Wykształciłam sobie drugą osobowość, "pewną siebie" April Charms. Przecież nie jestem tak naprawdę pewna siebie, jestem skryta. Tylko udaję. Udaję, że się niczym nie przejmuję, ale w głębi serca przed każdym spotkaniem z ludźmi zżera mnie trema. A co jeśli mnie nie polubią, co sobie o mnie pomyślą? Teraz miałam ochotę wypłakać się w poduszkę. Miałam już cały rozmazany makijaż i rozczochrane włosy, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam i otworzyłam drzwi.
- April, powiedz mi dlaczego uciekłaś. - powiedział Harry.
- Nie mogę teraz z tobą rozmawiać. - chciałam zamknąć drzwi, ale on mi nie pozwolił.
- Nie. Musisz mi wytłumaczyć. Nie wytrzymam dłużej w niepewności. Może jestem egoistą, ale ... muszę wiedzieć, dlaczego ciągle mnie odtrącasz. Gdybyś powiedziała, że nie możemy być razem, to bym zrozumiał. Ale ty nic nie mówisz! Nie powiedziałaś ani tak, ani nie. Nie wiem co mam myśleć. Oświeć mnie, proszę. - gadał jak najęty.
- Ja... wejdź.
- Okej. - wszedł za mną do salonu i rozsiadł się na kanapie. - Więc?
- Ja... nie wiem co mam ci powiedzieć. Nie wiem co czuję. Coś mnie do ciebie ciągnie, ale nie wiem co. Nic nie wiem. Całe moje życie jest jedną wielką niewiadomą. Ale tu nie chodzi o mnie, tylko o ciebie. - odetchnęłam. - W związku ze mną tylko byś cierpiał. Jak już mówiłam, ranię chociaż tego nie chcę. Nie chcę żebyś cierpiał.
- Naprawdę nie rozumiesz?! Ranisz mnie teraz, mówiąc to, gadając te głupoty! Nie chcesz mnie ranić!? Ale ranisz, w jednym masz rację, ciągle ranisz. Nie wiem czy tego chcesz, ale ranisz. - jego słowa zabolały.
- Co mam robić? - rozkleiłam się na dobre. - Nie wiem co mam robić! Nie chcę cię ranić.
- Więc nie rań. Bądź ze mną. Żebym mógł cię przytulić, pocałować, kiedy tylko mam ochotę. Żebym nie musiał się zastanawiać, czy powinienem.
- Ale ja nie wiem, czy potrafię.
- Co?
- Ja chyba nie potrafię kochać.
- Czyli mnie nie kochasz?
- Nie wiem. Wiem, że jeszcze nigdy nikogo nie kochałam. Nawet rodziców. Bo ich nie znałam. Kocham ich gdzieś w głębi serca, za to, że byli moimi rodzicami. Ale nie za to kim byli. A to nie jest prawdziwa miłość.
- Więc spróbuj mnie pokochać. - podszedł do mnie i mnie pocałował. Odpłynęłam. Nie protestowałam, bo wtedy zrozumiałam, że już wiem, co do niego czuję.

To tyle. Mam nadzieję, że się spodoba. Proszę o komentarze. ;)

czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 4: "PARTY HARD!"

Witam, witam. Rozdział miał się pojawić wcześniej, ale musiałam go dopracować. No i jest. Dziękuje za komentowanie i czytanie! Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy!


*oczami Harry'ego*
- Naprawdę? - zapytałem. Znałem ją tylko 2 dni, a zawróciła mi w głowie jak nikt inny. Tym, że była taka śliczna, pewna siebie, pyskata, ale jednocześnie muchy by nie skrzywdziła. Nigdy nie spotkałem kogoś takiego.
- Tak, ale ja nie chcę cię zranić. Zresztą prawie się nie znamy. Na razie zostańmy przyjaciółmi. NA RAZIE. - zaakcentowała te ostatnie słowa z błyskiem w oku. Rzeczywiście, znaliśmy się krótko, nie mogłem od niej oczekiwać, że od razu zostaniemy parą.
- Na razie. - mrugnąłem do niej. Całą noc przesiedzieliśmy rozmawiając. Była zmęczona, widziałem to, ale kiedy mówiłem, żeby poszła spać, zaczynała się śmiać.
- Hahahahah! Harry, ty nie wiesz jeszcze o mnie wielu rzeczy! Ja w nocy nie potrafię spać! Śpię w dzień.
- Jesteś wampirem! Nie gryź proszę! - zacząłem się śmiać.
- Ale chyba będę musiała się przestawić. No bo jak będziemy grali koncerty, to będę padnięta, prawda?
- Nooo. Ale to jeszcze nic. Ty siedzisz przy perkusji. My z chłopakami latamy po całej scenie z wyszczerzem na twarzy. No... może oprócz Liama, wiesz, ta jego "sad face". - zrobiłem śmieszną minę.
- Hahahahaha! Harry, przestań, bo się posikam! A zresztą, zaraz wszystkich pobudzimy. Opowiedz mi, jaka jest reszta zespołu. - poprawiła poduszkę i spojrzała na mnie wyczekująco.
- Więc... Jest Andy, Leah, Mick no i oczywiście Liam, Niall, Zayn, Louis i ja. A teraz jeszcze ty! Wiesz, chociaż z zespołem spotykamy się tylko kiedy jeździmy w trasę, to jesteśmy bardzo zżyci. Nie tak jak np. ja i Loui, ale zawsze.
- Kim jest Leah? - zaciekawiła ją Leah, nasza basistka. Do tej pory jedyna przedstawicielka płci pięknej w naszym "autobusie trasowym", jak go nazywamy.
- Gra na basie. Jest trochę starsza od nas, ma 23 lata. Ma świetne poczucie humoru i co najważniejsze jest naszą "Mummy Direction"!
- Liam to "Daddy", a Leah "Mummy"? Wyczuwam romaansik! - zaczęła się śmiać po cichu, żeby nikogo nie obudzić.
- No bo wiesz, ona zawsze nas pilnuje, żebyśmy nie zrobili czegoś głupiego. Jeden paparazzi w nieodpowiednim momencie i koniec kariery. - wzruszyłem ramionami. - Raz wszyscy najebaliśmy się w trzy dupy i ledwo staliśmy na nogach, łącznie z Leah'ą. A ona powiedziała "Chłopaki, jesteśmy tak nawaleni, że widzę jednorożce rzygające tęczą, ale musimy wracać, bo one mają bardzo ostre rogi na czołach". - zaśmiałem się. - Najebana jak nie wiem, a i tak nas pilnuje.
- Musze ją poznać. I się z nią najebać, oczywiście. - uśmiechnęła się. - A Andy? Na czym gra?
- Na keybordzie. Uprzedzę twoje następne pytanie - Mick grał na perkusji, ale odszedł.
- Dlaczego? - zamrugała słodko oczami i ziewnęła, przeciągając się jak kotka.
- Bo urodziła mu się mała Izzy.
- Ooooo! Jak słodko!
- Idź już lepiej spać, oczy ci się same zamykają. - uśmiechnąłem się do niej.
- Okej, zaczyna świtać, czas na spaaanie. - położyła się i zamknęła oczy.
- April? - musiałem ją jeszcze o coś zapytać.
- Mhym. - mruknęła nie otwierając oczu.
- Może kiedy wyjdziesz ze szpitala zrobimy balangę? Wiesz, takie PARTY HARD z okazji przyjęcia cię do zespołu. - momentalnie otworzyła oczy, podniosła się do pozycji siedzącej i już chciała coś krzyknąć, ale się powstrzymała i szepnęła tylko:
- Party Hard? Zawsze. - położyła się i zamknęła oczy. Zasnęła.
*oczami April*
Śniła mi się znowu ta lama. Ględziła coś o kapuście i helikopterach. Ja naprawdę jestem jakaś dziwna. No bo co ma piernik do wiatraka?! No ale nieważne. Podniosłam się i przypomniałam o naszej wczorajszej rozmowie z Harry'm. PARTY HARD!! Nie mogę się doczekać aż wyjdę z tego cholernego szpitala. Pomyślałam o tym, jak niedługo moje życie się zmieni. Przez cztery miesiące będę jeździła z 5 bożyszczami nastolatek w jednym autobusie i grała na ich koncertach. No i bardzo chciałam poznać Leah'ę. Wstałam z tego mega twardego łóżka i wyszłam na korytarz. Zatrzymał mnie jakiś lekarz i zapytał jak się czuję.
- Jestem super przeszczęśliwa, że rozwaliłam sobie głowę. - powiedziałam z sarkazmem. - Kiedy mogę wyjść?
- Biorąc pod uwagę, że już ma pani siłę pyskować, chyba niedługo. - spojrzał na mnie wymownie. - No i dostaliśmy wyniki badań, wygląda na to, że nie jest tak źle, jak sądziliśmy. Jeśli ma pani siły, to można już wyjść.
- AAAA! Dziękuje! PARTY HARD! - wydarłam się na cały korytarz. Pocałowałam lekarza w policzek i zostawiłam go z wyrazem zmieszania na twarzy. Przebrałam się, wzięłam torebkę, wsiadłam w taksówkę i już po chwili byłam pod swoim domem. Ogarnęłam się i pojechałam do chłopaków. Po drodze kupiłam obowiązkowo trochę alkoholu (trochę...).
- PARTYYYY HAAARD! - wydarłam się wchodząc do domu.
- April?! - zobaczyłam Harry'ego w samych bokserkach. Kurde, jaki szekszi.
- Loczek, odziej to swoje piękne ciało, bo zaczynamy PARTY HARD!
- Wypuścili cię czy uciekłaś?
- Wypuścili mnie! Mam wódkeee!
- No więc chłopaki i dziewczyny czas na balangę jakiej świat nie widział!
- Harry odziej się. - powiedziałam. On naprawdę chciał skończyć marnie.
- Okej, okej. Ale ja się nie wstydzę. Chcesz to mogę nawet zdjąć majtki. Wiem, że chcesz. - uśmiechnął się głupkowato.
- Ty zboczeńcu, idź się ubierz! - zaśmiałam się po czym weszłam do salonu. Louis obgryzał marchewkę, Niall przytulał paczkę chipsów, Zayn oglądał coś w TV, a Liam patrzył się na nich jak na idiotów.
- Hej. Jestem April i przyszłam na super balangę. - wszyscy na mnie spojrzeli.
- Ty jesteś naszą nową perkusistką? - zapytał Louis z gębą pełną marchewki.
- Tak. I przyszłam się najebać i podensować.
- No to już ruszać dupska panowie! Dzwonić po towarzystwo! - Zayn zaczął skakać po wszystkich. - Chwila... jak dawno tu przyszłaś?
- Jakieś niecałe 5 minut temu, a co?
- No bo Harry jeszcze nie dawno biegał golusieńki po domu.
- Nie bój, miał już na sobie majciochy kiedy weszłam. Ale chciał je ściągać, zboczeniec. - Louis zaczął się histerycznie śmiać. Już po chwili dom był pełen ludzi, których nie znałam. Wypiłam trochę i poszłam się pogibać. Wszyscy byli już najebani w trzy dupy. Harry udawał kserokopiarkę i nie chcecie wiedzieć w jaki sposób "kserował"... Zayn miał jajko we włosach ( nie wiem jak się tam znalazło ), Niall chyba próbował zgwałcić kaktusa, a Liam spał cichutko w kąciku. Ja kiedy już się wytańczyłam podeszłam do Zayna.
- Hej Zaynuuś. Co takiego masz we włosach?
- Jajko! Niall rzucał jajkami!
- Dlaczego?
- A kto to wie! Najebał się i mu odwala.
Około 2 w nocy towarzystwo zaczęło się rozchodzić. Nie wiem czemu, coś niemrawi ci ludzie. Nie wiedzą, że PARTY HARD powinno trwać do rana?! No ale cóż, z racji tego iż nikt nie był śpiący, postanowiliśmy z chłopakami zagrać w prawda czy wyzwanie. Oczywiście pierwszy kręcił Louis, bo przecież to jego marchewka (tak, tak, kręciliśmy marchewką Louisa). Oczywiście wypadło na mnie, jakżeby inaczej!
- Prawda czy wyzwanie?
- Ymmm... wyzwanie! - jak party hard, to party hard, nie?
- Więc... zdejmij spodnie i graj bez nich.
- Louis, ty zboczeńcu!
- Wszystkie chwyty dozwolone!
- Okej. - wzruszyłam ramionami i ściągnęłam spodnie.
- Taak! - krzyknął Zayn kiedy wypadło na Harry'ego, który, nie powiem, wyglądał powalająco bez koszulki. Ciekawe gdzie ona się podziała? - Prawda czy wyzwanie?
- Prawda... boję się, że wyzwaniem może być "ostrzyż twoje powalające loczki".
- No dobra... podoba ci się April? - Zayn się wyszczerzył.
- Taaaaak! Baardzo! - wydarł się Loczek.
- Dobra teraz ja kręcę! - wydarł się Niall. - April! Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie!
- Wypij szklankę wódki duszkiem!
- Myślisz, że nie dam rady? - zmierzyłam go wzrokiem.
- Właśnie tak myślę. - powiedział. Wzięłam szklankę, nalałam wódki i wypiłam. Po chwili film mi się urwał. Śniły mi się nosorożce skaczące po chmurach, lamy tańczące Gangman Style i Liam śpiewający "Kocham Cię, a ty mnie, jak radośnie mija dzień...". Piosenka z Barneya?! No dobra to jeszcze nie takie dziwne, biorąc pod uwagę, że był przebrany za kowboja, śpiewał do parówki, a na głowie miał drukarkę. Spoko. Kiedy się obudziłam z wielkim bólem głowy zobaczyłam Harry'ego wiszącego na żyrandolu. Uśmiechał się głupkowato i miał zamknięte oczy. Wstałam, podeszłam do niego i strzeliłam mu z liścia. On oczywiście spadł i zaczął się drzeć.
- Ałaaa! April, tłumacz się! Dlaczego to zrobiłaś?
- Lepiej ty mi wytłumacz dlaczego nie mam spodni, ty wisisz na żyrandolu, Zayn śpi w zlewie, Louis ssie kciuka  na schodach, Niall całuje się z pomidorem i śni mi się Liam z drukarką na głowie!

To tyle. Praktycznie cały rozdział opiera się na imprezie, ale mam nadzieję, że się spodoba! No i sama chyba chciałabym uczestniczyć w takim PARTY HARD! Jeszcze raz dziękuje za komentarze pod poprzednim rozdziałem, no i oczywiście proszę o komy pod obecnym! Do zobaczenia, joł joł!

środa, 14 listopada 2012

Rozdział 3 : ""Czasem ludzie budują wokół siebie mur, nie po to, by trzymać innych z daleka od siebie, ale po to, by zobaczyć komu zależy na jego zburzeniu."

Hej, hej, hej! Mamy 3 rozdział! Wszyscy, którzy skomentowali poprzedni rozdział bardzo mnie zmotywowali. A szczególnie Zuzia, która napisała, że jest moją fanką. ;) ( nie tutaj, tylko na fb, ale i tak thx beeejbeee!). Nie jestem zbyt zadowolona z tego rozdziału, ale przynajmniej coś napisałam, bo jestem chora. ;/ Miłego czytania!


*oczami April*
To wszystko nie tak miało być. Miałam mu dać do zrozumienia, że zostaniemy tylko i wyłącznie przyjaciółmi. A tym czasem on tak po prostu mnie pocałował. No a ja nawet nie zaprotestowałam. Jestem taka głupia... Nie wiedziałam jak mam mu to wszystko wytłumaczyć, więc po prostu odbiegłam. Potknęłam się o coś, przewróciłam się i zrobiło mi się czarno przed oczami.
Obudziłam się na jakiejś łące. Podeszła do mnie... chwila... to lama?! Ja naprawdę jestem dziwna. To nie może być... O boże ona mówi!
- Witaj. - powiedziała lama. No serio?! Lama?! Gadająca lama? Powinnam pójść do psychologa.
- Możesz mi powiedzieć gdzie jestem? - heloł ludzie, jestem April Charms i umiem rozmawiać z lamami!
- Jesteś w swojej podświadomości.
- A jakim cudem się tu znalazłam i co ty tu robisz? - zwróciłam się do LAMY.
- Jesteś w śpiączce. Do ciebie należy  decyzja. Chcesz się obudzić?
- Jasne, że chce.
- A po co?
- Że co? No po to, żeby żyć?
- Jest tam ktoś, na kim ci zależy? - zapytała spokojnym głosem.
- Ni... - już chciałam powiedzieć, że nie, ale uświadomiłam sobie, że tak. - Tak, jest tam bardzo dużo osób, na których mi zależy.
- Na przykład? - dociekała.
- Ymmm... Avery i... w sumie to tyle.
- A ten chłopak, dzięki któremu może będziesz żyć?
- Harry? To ... przyjaciel. Ale zależy mi na nim. Jak i na całym 1D. Chociaż prawie ich nie znam.
- Nie przyznasz, że go kochasz? - ta lama działa mi na nerwy, do cholery jasnej!
- Co!? Znamy się od niecałych 2 dni i mam go kochać? To przyjaciel. - krzyknęłam.
- Słonko, może jeszcze sama o tym nie wiesz, ale go kochasz. I nic tego nie zmieni. To przeznaczenie. Więc chcesz się obudzić? - jest gadającą lamą, i do tego jeszcze przemądrzałą?! No kurde super.
- Tak. - odparłam zdenerwowana.
- Dobrze. Żegnam April.
- Do nie zobaczenia gadająca lamo. - mruknęłam pod nosem. I upadłam.
*oczami Harry'ego*
Siedziałem w tym szpitalu już chyba z 5 godzin. A ona ciągle śpi. Lekarze mówią, że może się nie obudzić. Kurwa, ja się zakochuje i ona umiera?! Popaprany  świat. I wtedy otworzyła oczy.
- Co się stało? - powiedziała zachrypniętym głosem.
- Obudziłaś się! - krzyknąłem.
- To już wiem. Ale gdzie jestem?? - zapytała.
- W szpitalu. - westchnąłem. - Byliśmy nad jeziorem i ten... my... i ty...
- Okej nie zamęczaj się, to jeszcze pamiętam. Ale dlaczego tu jestem?
- Prawdopodobnie się o coś potknęłaś i uderzyłaś się bardzo mocno w głowę.
- O... super.
- Nie jestem pewien czy tak super... mogłaś umrzeć.
- Ale nie umarłam, tak? Więc przestańmy żyć przeszłością i przyszłością, żyjmy chwilą!
Kochałem to, że nawet jeśli miała umrzeć, dostrzegała jasne strony. Przecież nie umarła, to po co się martwić, nie!? Szkoda, że ja tak nie potrafię.
- Kiedy mnie wypiszą?
- Za jakiś tydzień. - odpowiedziałem. Nawet w tym bandażu na głowie była śliczna. Jezu, dostaje paranoi.
- Ufff.... czyli zdążę na waszą... chwila naszą trasę koncertową! Będę jeździła po świecie ze sławnym zespołem! - zaczęła śpiewać.
- Widzę, że wrócił ci humor. - uśmiechnąłem się.
- Tak! Zaśpiewajmy coś! Mam ochotę śpiewać! - zaczęła śpiewać na całą salę jakąś piosenkę. Nie znałem jej.
- Sama to napisałaś? - zapytałem.
- Tak! A co? Podoba się? Teraz 2 zwrotka!
"Hello my name is April!
nice to meet you,
I think you’re famous,
where have I seen you?
You’ll be my William,
I’ll be your Kate ,
livin’ like a fairytale .
We could have a palace
right next to Oprah,
37 cars and a yacht down in Boca.
Take me away ,
where ever you say,
yeah we could be setting sail!".
- Piszesz piosenki?
- Czasami. - uśmiechnęła się. - Harry... długo tu leżałam?
- No... jakieś  5 godzin.
- Cały czas tu siedziałeś?
- No ... tak. Chcesz coś do picia? - zapytałem. Miała zachrypnięty głos.
- Nie, dzi... - nie zdążyła dokończyć, bo do sali wbiegła jakaś blondynka z piwnymi oczami.
- April, nawet nie wiesz jakiego mi stracha napędziłaś!
*oczami Avery*
Byłam właśnie w trakcie treningu, kiedy zadzwonił telefon. Normalnie bym nie odebrała, ale na wyświetlaczu pokazało się zdjęcie April.
- Halo, April? Co tam? - wydyszałam do telefonu.
- Cześć, tutaj Harry Styles. April miała wypadek. Miała Cię na szybkim wybieraniu w spisie kontaktów, więc pomyślałem, że musisz być kimś ważnym. - usłyszałam zachrypnięty głos. Zaraz, Harry Styles?! Ten Styles?! Skąd Harry Styles ma komórkę April?!
- Co ?! Miała wypadek, stało jej się coś?! Żyje?! - wykrzyczałam.
- Żyje, ale jest w śpiączce. - powiedział płaczliwym głosem.
- Zaraz tam będę.
Dopiero kiedy się rozłączyłam zrozumiałam, że nie zapytałam w którym szpitalu jest. Postanowiłam pojechać do najbliższego. Oczywiście strzał w dziesiątkę.
- April, nawet nie wiesz jakiego mi stracha napędziłaś! - kiedy wbiegłam do sali, zobaczyłam uśmiechniętą April. Przed chwilą była w śpiączce! WTF?!
- Avery?! Skąd wiedziałaś?! Ja... - nie zdążyła dokończyć, bo przytuliłam ją tak mocno, że prawie się udusiła.
- Harry zadzwonił. - wskazałam na chłopaka.
- Harry? Skąd wiedziałeś do kogo zadzwonić? - zapytała rzucając mu pytające spojrzenie.
- Miałaś ją na szybkim wybieraniu. Pomyślałem, że to ktoś ważny i powinien wiedzieć.
- Dziękuje, dziękuje, dziękuje! - krzyknęła i przytuliła go.
- Nie ma za co. - odpowiedział z uśmiechem.
- Okej, bo się podusicie. - odciągnęłam ich od siebie. - A teraz April, gadaj jakim cudem jesteś w szpitalu przytulając Harry'ego Styles'a z One Direction. No i skąd on do jasnej cholery miał twój telefon!
- A więc... em... poszłam na casting... bo... i mnie przyjęli! Będę grać na perkusji. Niedługo jedziemy w trasę.
- Gratuluję! - wykrzyknęłam.
- Dzięki, ale nie przerywaj. No i pojechaliśmy z Harry'm nad jezioro. I się potknęłam. Rozwaliłam sobie głowę i jestem tutaj. - dokończyła.
- Ale coś ci się poważnego stało w tą głowę?
- Nie, chyba nie. Niedługo mnie wypiszą.
- Dzięki Bogu... Okej, przepraszam kochanie, chciałabym z tobą zostać, ale byłam w trakcie treningu, więc muszę lecieć. Zadzwonię wieczorem. - przytuliłam ją i wybiegłam ze szpitala.
- Paaa! - odkrzyknęła.
*oczami April*
Kiedy Avery wyszła, Harry rzucił mi pytające spojrzenie.
- Ona trenuje siatkówkę. - uświadomiłam go.
- Ahaaa!
- Harry.... wiesz, że prędzej czy później musimy o tym porozmawiać, nie?
- O czym? - udawał głupiego, ale widziałam, że posmutniał.
- No wiesz... o tym ... pocałunku.
- A... ja naprawdę nie chciałem. Ale byłaś taka smutna. Przepraszam. - spuścił głowę.
- Nie przepraszaj, to nie twoja wina... ale ... chciałam ci powiedzieć, że możemy zostać przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi.
- Ale...
- Harry nie utrudniaj mi tego... proszę. - wyszeptałam.
- Ale April, ja cię nie rozumiem! Najpierw mnie całujesz, bo nie ukrywajmy, że może ja zacząłem, ale ty dokończyłaś! A teraz mówisz, że możemy zostać przyjaciółmi?! - teraz już krzyczał. Wiedziałam, że tak się to skończy. No ale co miałam zrobić?
- Harry nie denerwuj się, ja...
- Ja się wcale nie denerwuje! - wykrzyczał i wybiegł z sali.
Czułam się taka pusta w środku kiedy wyszedł. Tak już będzie zawsze? Kiedy się pokłócimy będę czuła tą pustkę? To nie jest miłe uczucie, nie chce go czuć. Gdybym nie poszła na ten jebany casting nic by się nie stało. A może gadająca lama miała rację? Może to przeznaczenie, a przeznaczenia nie oszukasz? Sama już nie wiem. To wszystko jest bez sensu. A jeśli się nie pogodzimy, jak ja przeżyję z nim 4 miesiące w jednym autobusie? Kiedy moje życie nabiera sensu, nagle wszystko się wali. Zawsze tak jest, przez jeden mały błąd. Przez jeden cholerny błąd zostaje sama. Ja i ta pustka we mnie.
*oczami Harry'ego*
Nie rozumiem jej. Po tym jak mnie pocałowała myślałem, że czuje to samo co ja. Ale ona chce żebyśmy zostali "przyjaciółmi". Nie wiem co mam  o tym  myśleć. Postanowiłem pojechać do domu. Kiedy trzasnąłem drzwiami wejściowymi zbiegła się cała 4 tych idiotów.
- Jak było ?! - krzyczał Lou.
- Gadaj, gadaj, gadaj! - przekrzykiwali się Zayn i Liam.
- Harryyyy! Nie ma nic do jedzenia, zawieź mnie do sklepuu! - Horanek głodny, jak zwykle.
- Dajcie wy mi święty spokój! - inaczej niż krzykiem chyba bym do nich nie dotarł. Poszedłem na górę i rzuciłem się na łóżko. Musiałem pomyśleć. Nie było mi to dane, za chwilę usłyszałem pukanie.
- Nie ma mnie!
- Harry, wiem, że tam jesteś. Porozmawiajmy. - usłyszałem głos Louisa.
- Nie mamy o czym gadać! Chce spać! - krzyczałem jak dziecko.
- I tak wejdę! - i po chwili Boo Bear siedział obok mnie na łóżku. - Co się stało? Rano wychodziłeś jak na skrzydłach.
- April powiedziała, że możemy zostać przyjaciółmi.
- Dlaczego?
Opowiedziałem mu o całej sytuacji znad jeziora, o szpitalu i o naszej rozmowie.
- Stary, jesteś idiotą. Skończonym idiotą. Ona tam cierpi. Potrzebuje kogoś. A ty jak dziecko, któremu ktoś zabrał lizaka uciekasz i się obrażasz. Jedź tam do niej. Teraz! - powiedział Lou. I po tych słowach zrozumiałem, że zachowałem się jak kompletny palant. Wstałem i pojechałem do szpitala. Po drodze kupiłem misia z napisem "I'm sorry".
- April, przepraszam. - podszedłem do niej i ją przytuliłem. - Jestem skończonym idiotą. To dla ciebie. - podałem jej misia, a ona zaczęła płakać. - Dlaczego płaczesz?
- Bo... ja... ja... nie chcę być twoją przyjaciółką!  Chcę być kimś więcej, ale zrozum, ja przynoszę pecha! Zawsze ranie osoby, na których mi zależy, chociaż tego nie chce!
Czyli ona czuje to samo, tak?! Rani, chociaż tego nie chce? Walić to! Chce ją mieć przy sobie i to nie jako przyjaciółkę.

Czekam na trochę komentarzy! Dla was to moment, a mnie motywuje jak nie wiem co! - haha, stały tekścik ;).

poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział 2 : "Trip to the lake"

Hej. Więc pod ostatnim postem miałam aż 5 komentarzy (jeden od siebie, ale nie ważne). Jak na 1 rozdział to dla mnie dużo! Dziękuje wszystkim za czytanie, komentowanie i dodawanie się do obserwatorów. Zmotywowaliście mnie do napisania 2 rozdziału. ;)


*oczami April*
Dopiero kiedy rano zadzwonił budzik uświadomiłam sobie co zrobiłam. Przyjęłam propozycję randki od Harry'ego... a jeśli zacznie mi zależeć, albo co gorzej jemu? A jeśli mnie zrani i wróci anoreksja, cięcie się, narkotyki i depresja? Wszystko co najgorsze? Ale, do jasnej cholery, jest już za późno. Byłam nim wczoraj tak oczarowana, że mnie wiedziałam co robię. Więc pójdę z nim na tą randkę i delikatnie dam mu do zrozumienia, że możemy zostać jedynie przyjaciółmi. O ile znowu mi nie odbije przez ten jego smajl. Ten śliczny, słodki uśmiech... Kurde chyba zaczęło mi trochę na nim zależeć. Nie, April, pieprzysz. Zostaniecie przyjaciółmi i wszystko się ułoży. NIE zakochałaś się w nim. Wszystko jest cacy...
Kiedy już skończyłam swoje bezsensowne przemyślenia, podniosłam szanowny tyłek z wyrka i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam twarz i owinęłam się ręcznikiem. Podeszłam do szafy i wyjęłam zestaw na dziś. Ubrałam się, zrobiłam delikatny makijaż i zaplotłam włosy w kłosa. Stwierdziłam, ze wyglądam w miarę spoko i zeszłam na dół. W tym domu jest tak pusto... Czasami żałuję, że nie mieszkam z Avery. Proponowała żebym z nią zamieszkała, ale chciałam być niezależna. Nadal tego chce, ale jestem trochę samotna. Zjadłam śniadanie i spojrzałam na zegarek. Dochodzi 12:00. Harry niedługo powinien być.
*Oczami Harry'ego*
Wstałem rano w tak świetnym humorze, że chyba nic nie było w stanie mi go popsuć. Od dawna nie czułem się taki szczęśliwy. Ogarnąłem się szybko i pognałem do kuchni. Zayn siedział przy stole z lusterkiem i gadał do swojego odbicia, Niall obżerał się płatkami, Liam esemesował, a Lou próbował zrobić coś na wzór naleśników, ale chyba nie do końca mu to wychodziło. Już po chwili musieliśmy pootwierać wszystkie okna i wywietrzyć dom, bo śmierdziało spalenizną. Wyprosiłem amatorów z kuchni i zająłem się śniadaniem. Zaniosłem im wszystko pod nosy i usiadłem z wyszczerzem na ustach.
- Hazza, wszystko w porządku? Jesteś jakiś za bardzo ... szczęśliwy? - zagadnął Lou.
- Właśnie, ciągle się szczerzysz jak głupi do sera. - wtrącił Niall. - Właśnie, nie kupiliśmy wczoraj sera!
- Oj cicho bądźcie, nie psujcie mi humoru, idioci. Umówiłem się z April. - powiedziałem rozmarzonym głosem.
- Uuuuuuuu! Harruś naprawdę się zakochał! Jejciu, jejciu, jejciu ! - Zayn zaczął wymachiwać rękami jak głupi i skakać po wszystkich. On też miał dzisiaj jakiś dobry humor. Nie wnikałem. Żeby zrozumieć tych palantów, trzeba też być palantem.
*Oczami April*
Siedziałam sobie na kanapie i oglądałam Tv, kiedy dostałam sms'a.                    
"Hej, śliczna. Otwórz drzwi. Harry, xx."
Mimowolnie się uśmiechnęłam i otworzyłam. Stał tam sam Loczek z różą w ręku.
- Witam szanowną ślicznotkę. To dla pani. - podał mi kwiat. Zarumieniłam się. Serio, podejrzewam, że byłam czerwona jak ta róża.
- Dziękuje, nie musiałeś. Powiesz mi gdzie pojedziemy?                    
- Nie, to niespodzianka, ale zabierz strój kąpielowy. - puścił mi oczko.
- Ok, wejdź, a ja poszukam czegoś. - uśmiechnęłam się i pobiegłam na górę. Byłam strasznie chuda, po tym, jak przeszłam przez anoreksję. Nie wiem, czy on na pewno chce oglądać moje kości, bo byłam samymi kośćmi. No, ale mam okazję, żeby się opalić. Zabrałam mój niebieski kostium i zeszłam na dół.
- Jestem. Możemy iść.
- Okej. - strzelił smajla. Przy nim zapominałam o wszystkich problemach. Zapomniałam o moich rannych przemyśleniach. Zapomniałam o całym świecie. Liczył się tylko on.
*oczami Harry'ego*
Wymyśliłem, że zabiorę ją nad jezioro. Był taki słoneczny dzień, nie mogłem tego zmarnować. Kiedy dojechaliśmy otworzyłem jej drzwi i pozwoliłem popatrzeć się na widoki. Było pięknie, słonecznie, widziałem, że nie może się napatrzeć na krajobraz.
- Jest pięknie. - westchnęła, a w oczach stanęły jej łzy.
- Coś się stało? - zapytałem zaniepokojony.
- Nie, tylko... - otarła łzy. - Podobno moi rodzice się tutaj poznali. Nad tym jeziorem.
- O... - nie wiedziałem co powiedzieć, więc zmieniłem temat. - Chodź, rozłożymy gdzieś koc.
- Okej.
Przeszliśmy przez małe wydmy i stanęliśmy przy samym jeziorze. Stwierdziłem, że miejsce się świetnie nadaje, więc rozłożyłem koc i zdjąłem koszulkę.
- Em... Harry?
- Co tam?
- Wiesz... nie zdążyłam się w domu przebrać w kostium. - powiedziała zawstydzona.
- O, sory. Mam się odwrócić, czy chcesz wrócić do samochodu?
- Wystarczy jak się odwrócisz. - uśmiechnęła się.
Więc się odwróciłem i czekałem. Podziwiałem jezioro. Było piękne. Usłyszałem jej chrząknięcie i się obróciłem. Zobaczyłem, że ma na sobie niebieskie bikini. Wyglądała wspaniale, ale była strasznie chuda. Nie szczupła, tylko chuda. Dosyć zgrabna, ale jednak nadal chuda. Kiedy zobaczyła, że się na nią gapię odezwała się.
- Miałam anoreksję.
Zaskoczyła mnie tym wyznaniem. Podszedłem do niej i ją przytuliłem, bo zobaczyłem, że płacze. Przeze mnie. Bo się na nią gapiłem. Jaki ze mnie idiota. Usiadłem na kocu  i usadziłem ją sobie na kolanach. Otarłem jej łzy.
- Nie płacz. Przepraszam... ja... nie wiedziałem.
- To nie twoja wina. Naprawdę. Ale mógłbyś mnie jeszcze raz przytulić? - zapytała niepewnie.
- Jasne. - przytuliłem ją jak najmocniej mogłem. - Jeśli chcesz, możesz mi opowiedzieć.
Zaczęła mówić o swoim pobycie w Domu Dziecka. Jak nie chciała prawie nic jeść, żeby zrobić wszystkim na złość. Zaczęli ją wyzywać od grubych, choć i tak była już dosyć chuda. Wpadła w depresję i przestała w ogóle jeść. W końcu pojawiła się anoreksja. Opiekunowie chcieli jej pomóc, ale ona miała wrażenie, że robią to z litości. Żeby sobie ulżyć, zaczęła się ciąć. Później jakiś facet na ulicy zaproponował jej narkotyki. Stwierdziła, że w końcu czemu nie. Wzięła raz, drugi, trzeci, aż w końcu się uzależniła. Dopiero gdy poznała Avery udało jej się wyjść na prostą. Ciągle płakała. Nie mogłem już tego znieść. Przybliżyłem swoje usta do jej ust i musnąłem je delikatnie, ocierając spływające jej po policzkach łzy. Nie zaprotestowała, więc pocałowałem ją jeszcze raz, trochę mocniej wpijając się w jej usta. Odwzajemniła to jeszcze namiętniej. Nagle odskoczyła ode mnie jak oparzona.
- Przepraszam, Harry, ja... nie mogę. - powiedziała i odbiegła. Wiedziałem, że za szybko. Powinienem się najpierw z nią zaprzyjaźnić. Debil z ciebie, Styles. Wstałem i pobiegłem za nią. Znikła mi z oczu i nie mogłem jej znaleźć. Dalej pamiętam tylko krzyk, jej zakrwawioną głowę i to, jak płacząc wzywałem pogotowie.

Więc jest. Liczę na szczere komentarze! Dla was to tylko chwila, a mnie motywuje jak nie wiem co!
xx

niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 1 : " You know ... your hair ... facing in all directions. Look ... fun!"

Więc jest 1 rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Za dużo się nie dzieje, ale akcja się dopiero rozwija. Miłego czytania!


*oczami April*
Dostałam się. Naprawde się dostałam. Tak po prostu poszłam tam i zagrałam na perkusji. Starałam się dać z siebie wszystko. I chyba się udało. Całe 1D patrzyło się na mnie, a szczególnie Harry, tak? W każdym razie, ten z loczkami. Nie było tam w ogóle dziewczyn w moim wieku. W ogóle w większości byli tam tylko faceci. Ale się dostałam i za 2 tygodnie jadę w trasę z One Direction. Nigdy za nimi nie przepadałam. Lubie pop, ich muzyka też nie jest zła. Niestety, albo stety, nie jestem ich piszczącą fanką.
Kiedy wreszcie wydostałam się z Domu Dziecka spędziłam z Avery kilka dni na zakupach. Później pojechałam do mojego nowego mieszkania, które zostało mi po rodzicach i czekało, aż dorosnę. Tak bardzo chciałabym ich zobaczyć i powiedzieć to cholerne "Kocham Was". Dlaczego akurat oni? Co zrobili, albo co ja zrobiłam? Musiałam o nich zapomnieć, zapomnieć o zmartwieniach. Dlatego postanowiłam spełniać marzenia.
*oczami Harry'ego*
Nasz perkusista odszedł, więc musieliśmy zorganizować casting. Chcieliśmy "świeżej twarzy". Czegoś nowego. Casting był monotonny, jacyś faceci wchodzili, grali, tak strasznie przeciętnie... Aż w końcu weszła ona. Wysoka, szczupła, ubrana w czarne rurki, pomarańczową koszulkę i conversy. Włosy miała rozpuszczone. Wyglądała bardzo młodo, coś w moim wieku. Przedstawiła się jako April Charms. Ładne imię... Zaczęła grać. Wymiatała jak ... no wow.  Żaden z tych poprzednich "przeciętniaków" nie grał z taką radością, uśmiechem. Przyszła, bo lubi grać. Nie obchodziło jej,  czy się dostanie. Powiedziała, że nie ma perkusji w domu i chciała trochę pograć. Ale ją przyjeliśmy. Nie mogłem przestać o niej myśleć.
- Ej, Harry! Halo, stary odpłynąłeś! - krzyczał Lou.
- Sory. - powiedziałem obojętnie. Chciałem teraz jedynie pomyśleć o niej.
- Co się z tobą dzieje? Od jakiegoś czasu jesteś jakiś nieobecny. - dociekał Zayn. Czy oni nie mogą się zająć sobą?
- Kurwa, ja się chyba zakochałem! - wydarłem się.
- Harry Edward Styles się zakochał?! Nie mów, stary! W kim? Kto jest twoją wybranką? - droczył się Niall z pełną buzią chipsów.
- Ja mówie serio. Chyba się zakochałem w ... April.
- Naszej nowej perkusistce?
- No chyba tak. - wstałem i już chciałem iść na górę, kiedy usłyszałem głos Liam'a.
- Harry, jeśli ona ci się podoba, to weź jej adres z teczki i się z nią umów. - to rzeczywiście było proste... Przecierz jestem Harry Styles, chyba nie odmówi? Ale jednak pierwszy raz miałem wątpliwości. Już po chwili byłem pod jej domem. Był śliczny i urzekający, całkiem jak ona. Zaparkowałem i podszedłem do drzwi. Zawahałem się. Co ja jej powiem? "Hej, umówimy się?". Żeby nie zrezygnować szybko zadzwoniłem. Kurwa, Harry, ty debilu, coś ty zrobił!? Ale już za późno. Stanęła przede mną ubrana w krótkie szorty i koszulkę na ramionczkach.
- Hej... Harry? - powiedziała niepewnie. Czyżby nie pamiętała mojego imienia? Nie ważne.
- Hej April. Jesteś czymś zajęta? - zapodałem słynny uśmiech a'la Harry Styles.
- Nie, akurat się nudzę, a co?
- No bo... pomyślałem, że skoro mamy spędzić razem w trasie 4 miesiące, to warto by się poznać. - teraz to sam nie wiedziałem po co do niej przyjechałem.
- Jasne, wejdź. - otworzyła szerzej drzwi i mnie wpuściła. - A reszta 1D nie przyjdzie? - no tak,  teraz wymyśl czemu, ty idioto.
- Eee... nie, oni... nie mogli. Wiesz każdy miał jakieś zajęcie.
- Aha... usiądź. - wkazała na kanapę. - Ja zaraz przyjdę.
*Oczami April*
Kurde, jakim cudem Harry Styles siedzi na mojej kanapie? Jeej, zapamiętałam jego imię! On ma coś w sobie. Musze się jakoś ogarnąć. Nie żeby mi zależało, ale ... myślałam, że dzisiaj nikt już nie będzie mnie musiał oglądać. Założyłam niebieskie rurki i czarną bokserkę, narzuciłam dzinsową koszule, dobrałam jakieś dodatki, poprawiłam makijaż, związałam włosy w kucyka i zeszłam na dół. Siedział na kanapie i wpatrywał się przed siebie. Usiadłam naprzeciwko niego i zaczęłam się gapić. Prosto w jego oczy. Jakie śliczne... i te dołeczki, kiedy się uśmiechnął... On jest bardzo przystojny, dopiero teraz to zauważyłam. Troszkę się speszyłam i odwróciłam wzrok.
- Jesteś śliczna wiesz? - powiedział. Kurwa, serio? Chcesz, żebym się na ciebie rzuciła? Przestań się uśmiechać!
- Em... dziękuje. Masz ładne oczy. - tylko na tyle cię stać April!?
- Dzięki. - odchrząknął. - Więc... mieszkasz sama?
- Tak. Moi rodzice zginęli w wypadku kiedy miałam kilka miesięcy. Niedawno mnie wypuścili z przytułka. Po rodzicach został mi tylko ten dom. - na wyznania mi się zebrało?
- O... sory, nie wiedziałem. - chyba się zawstydził.
- Spoko. - uśmiechnęłam się.
- Grasz na gitarze? - spojrzał w stronę instrumentu.
- Tak...
- Zagraj mi coś. - znowu sie uśmiechnął. Przestań, przestań, przestań!
- Okej. - wzięłam gitarę. Zastanowiłam się co zagrać. Tak, już wiem. Zaczęłam grać, po chwili, tak sama z siebie nawet zaśpiewałam. Dołączył do mnie, kiedy się zorientował, że to piosenka 1D. Kiedy skończyliśmy znowu strzelił smajla. Boże...
- Ładnie śpiewasz.
- Dzięki, ty też. - odwzajemniłam się mu moim najsłodszym smajlem.
Odłożyłam gitarę, a on przysunął się trochę bliżej mnie. Niebezpiecznie blisko, zaraz się na niego rzuce. Kurde, schowaj te zęby, Harry!
- Przestaniesz? - zapytałam. W końcu przecierz gapi się na mnie, jakby człowieka nie widział.
- Ale co? - zaczął się śmiać.
- No ciągle się na mnie gapisz. Dziewczyny nie widziałeś?
- Takiej ładnej nie. - powiedział cwaniacko.
- Masz łaskotki? - zapytałam. Świtał mi w głowie pomysł, żeby się na niego rzucić bez podtekstów. Hehe.
- Taaak, ale do czego zmierzasz?
- Em... - zaczęłam i się na niego rzuciłam. Łaskotałam go, a on śmiał się jak głupi. Próbował mnie z siebie zrzucić, ale mu się nie udało.
- PRZE... PRZE... PRZESTAŃ! - krzyczał ze śmiechem. Spojrzał na mnie i zatonęłam w jego oczach. Dosłownie. Nie widziałam nic poza tymi cudownymi paczadłami. Wykorzystał chwilę mojej nieuwagi i obrócił nas o 360 stopni. Teraz to on przejął dowództwo. Jego twarz znajdowała się blisko mojej. Coraz bliżej. Domyśliłam się co chce zrobić, ale nie byłam gotowa. Więc tylko wysunęłam ręce z jego uścisku i zaczęłam dalej go łaskotać po brzuchu.
- Nieee! hahahahah! April, zostaw, proszę! - krzyczał.
W końcu się zmęczyłam i przestałam. Usiadł obok mnie i udał naburmuszonego dzieciaka.
- Harruś, nie gniewaj się. - stanęłam przed nim i złapałam za rękę. - Chodź.
- Gdzie?
- Idziemy się czegoś napić.
*Oczami Harry'ego*
Łaskotaliśmy się chyba przez pół godziny. Byłem wykończony. April zarządziła, że pójdziemy do kuchni się czegoś napić. Złapała mnie za rękę. Naprawdę. Czułem się, jakbym ją znał od zawsze. Weszliśmy do małej kuchni. Usiadłem przy stole.
- Co chcesz do picia? - zapytała.
- Em... a co proponujesz?
- Mam wode i sok.
- To sok.
Uśmiechnęła się i wyjęła sok z lodówki. Postawiła go na blacie i rozejrzała się po kuchni. Stała tak przez kilka sekund.
- Szukasz czegoś?
- Tak... znaczy, nie... em... mógłbyś mnie podsadzić? Szklanki są tam. - wskazała na szafeczkę na samej górze, prawie przy suficie. Nawet ja bym tam nie dosięgnął.
- Jasne. - wstałem i do niej podszedłem. Wziąłem ją na ręce i postawiłem na blacie. Wyjęła szklankę, podała mi i się uśmiechnęła. Sciągnąłem ją z blatu i nie wypuszczając ze swoich objęć, podszedłem do krzesła i usadziłem April wygodnie na stołku. Nalała soku i zaczęła się śmiać.
- Co się stało? - zapytałem patrząc na nią jak na wariatke.
- Wiesz... twoje włosy... stoją we wszystkie strony. Wyglądasz... zabawnie! - znowu wybuchła śmiechem. Naprawdę? Moje piękne loczki poczochrane?! Musiałem jak najszybciej coś z tym zrobić. Poczochrałem je jeszcze bardziej, zebrałem na bok i strzeliłem mojego super smajla.        
- I jak?
- Super sexi! - odpowiedziała ze śmiechem.
Niestety w końcu musiałem się zbierać. Stałem już za drzwiami, a ona znikała w mieszkaniu, kiedy się odważyłem.
- April!
- Co tam? - wróciła do drzwi.
- Em... bo wiesz, fajnie się dzisiaj bawiłem i pomyślałem... może byśmy się jutro spotkali? - kurde właśnie ją zaprosiłem na ... randkę?
- Jasne. - uśmiechnęła się promiennie. - o 12?
- OK. Przyjadę po ciebie.
- Harry? A gdzie pojedziemy? - no tak, ja głupi.
- Niespodzianka. - przecież muszę najpierw coś wymyślić. Już chciała zamknąć drzwi, ale zawahała się i pocałowała mnie w policzek.
- Do zobaczenia jutro, Harry.
- Tak, do zobaczenia.
Jak w transie poszedłem do samochodu i pojechałem do domu. Chłopaki od razu zaczęli wypytywać co tak długo.
- Chłopaki, mam cholernie dobry humor i chce razem z nim iść spać. Więc nie psujcie mi go. Dobranoc, pogadamy jutro.
Wziąłem prysznic, przebrałem się i rzuciłem na łóżko. Całą noc myślałem o April...

Przepraszam, jeśli są jakieś błędy. Bardzo bym prosiła o komentarze z opinią na temat tego rozdziału. Pozdrawiam!

Bohaterowie + hej!

Witam. Jestem zwariowaną Directionerką! Na początek... będe tu publikowała opowiadanie o 1D. Będzie to coś między romansem, dramatem i komedią. ;)


Bohaterowie :
April Charms
Wiecznie roześmiana 18-latka. Kochająca muzykę. Śpiewa, pisze piosenki, tańczy i gra na wielu instrumentach.



Ma proste, brązowe włosy i brązowe oczy. Ma nietypową urodę. Z jednej strony wygląda na nieśmiałą, ale tajemniczą... Żeby ją zrozumieć, trzeba poznać. ;) Jest ładna, szczupła.  Przyjaźni się z Avery i Leah'ą.



Przebojowa, pewna siebie, obojętna na wszystko i wygadana, wręcz pyskata. Taka się może wydawać na pierwszy rzut oka. Jednak ta dziewczyna dużo przeżyła i tak naprawde jest bardzo wrażliwa. Nie za bardzo potrafi okazywać uczucia, dusi je w sobie. Udaje niedostępną, ale potrzebuje kogoś kto... ją po prostu pokocha.



Straciła rodziców, gdy była jeszcze mała. Prawie ich nie znała. Nie powiedziała im nigdy "Kocham Was"... Bo jak, kiedy nie zdążyła nawet nauczyć się mówić. Często obwinia się za ich śmierć. Ale to był wypadek samochodowy. Trafiła do Domu Dziecka, z którego zabrała ją dopiero rodzina zastępcza, młoda para, która nie mogła mieć dzieci. Zakochali się w "słodkiej April". Jednak dziewczynka znudziła im się po pewnym czasie. Jej marzenie? Stać się rozpoznawalną na całym świecie i pokazać wszystkim, że też coś potrafi oraz usłyszeć od kogoś takie prawdziwe, nie wymuszone "Kocham Cię". Czy u boku 1D jej się to uda?

Harry Styles
18-letni członek zespołu 1D. Słodki uśmech, dołeczki w policzkach i burza loków na głowie, a do tego wrażliwy. Znany na całym świecie. Dziewczyny wprost do niego lgną, ale w jego sercu już ktoś zamieszkał... tyle, że ten ktoś jeszcze o tym nie wie...


Liam Payne, Louis Tomlinson, Niall Horan, Zayn Malik - to reszta zespołu 1D.

Avery McVille
18-latka. Najlepsza przyjaciółka April. Znają się z Domu Dziecka. Jej rodzice byli alkoholikami, dlatego trafiła do sierocińca. Bardzo skryta, rzadko się odzywa. Chociaż April kilka razy opuszczała Dom Dziecka, potem wracała, one cały czas utrzymywały kontakt. Avery uważa, że bez niej nie przetrwała by ciężkich chwil.



Ma długie, falowane, blond włosy i piwne oczy. Jest bardzo ładna, ale chyba nie zdaje sobie z tego sprawy. Do tego jest szczupła i ma własny styl. Jednak odstrasza tym, że rzadko się uśmiecha.  Interesuje sie sportem. Gra w siatkówkę.

Leah Allen
Gra na basie w zespole, który jeździ z 1D w trasy. Należy do niego już od dawna. Ma 23 lata. Zaprzyjaźnia się z April, nową, bardzo młodą perkusistką. Ma długie, proste, ciemnoblond włosy i zielone oczy. Nie wygląda na tyle lat ile ma. Bardzo przyjacielska i miła. Jej nie da się nie lubić!
 

To tyle. Niedługo powinien się pojawić 1 rozdział. Nie będzie prologu. ;)

Bye!