sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 6: "Nic na świecie nie jest w stu procentach pewne. Nawet miłość."

Hej, hej. Wiem, że nie mam zbyt wielu czytelników i zastanawiam się, czy warto dalej pisać tego bloga. Więc jeśli czytacie, to napiszcie komentarz. <3


*oczami April*
Wiedziałam już, że czuję do niego coś, co mnie przeraża. To uczucie jest takie wielkie, że nie mogę go ogarnąć. Przecież prawie go nie znam, a wiem, że nie potrafiłabym bez niego żyć. Przeznaczenie? Chyba tak, to musi być to. W końcu każdy ma na świecie swoją drugą połówkę, może moją jest Harry? Nie wiem, czy takie przywiązanie do drugiej osoby to miłość. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Zobaczyłam w jego oczach niepewność.
- Przepraszam. - wychrypiał.
- Nic się nie stało. Wiesz, ja... czuję do ciebie coś tak głębokiego... i wielkiego, że mnie to przeraża. Czuję, że nie mogłabym bez ciebie żyć. Ale nie wiem, czy to egoistyczne przywiązanie to miłość. - powiedziałam.
- Ja też nie wiem. Ale nie możemy chociaż spróbować? Mamy coś do stracenia?
- A jeśli mnie zranisz? Znowu wróci to wszystko... - szepnęłam.
- Obiecuję, że cię nie zranię. - położył rękę na sercu. - Po co miałbym to robić?    
- Do tej pory byłam raniona bez powodu.
Jeszcze nie zapomniałam Josh'a. Byłam wtedy w Domu Dziecka. Samotna. Spotkałam go w parku. Powiedział, że razem uciekniemy. Dawał mi narkotyki, alkohol, zabierał do klubów. Miałam potem mnóstwo problemów przez te ucieczki. Ale kochałam go i wydawało mi się, że on kocha mnie. Byłam tylko zabawką. Zostawił mnie samą z problemami. Z uzależnieniem. I do tego obwiniałam samą siebie. Szukałam błędu, który popełniłam, przecież nie mógł zostawić mnie bez powodu. Dopiero później zrozumiałam, że jedynym błędem jaki popełniłam, była znajomość z nim. Opowiedziałam wszystko Harry'emu. Siedział i nic nie mówił, po prostu słuchał. Robił coś, czego Josh nie potrafił.
- Ja... nie wiem co powiedzieć. Po prostu... myślisz, że jestem taki sam? - zapytał smutno.
- Nie... nie znam cię. Boję się, że będzie tak samo. - powiedziałam i podkuliłam nogi. Zaczęłam płakać. Chyba tylko to mi pozostało.
- No już, April, nie płacz. - podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Czułam się bezpiecznie. Nigdy się tak nie czułam przy Josh'u. Może to już był znak, że Harry jest zupełnie kimś innym?
- Jak mam nie płakać? - wymamrotałam.
- Normalnie. Po prostu przestań... Nie rozumiem. Przy innych jesteś pewna siebie, pyskata i... całkiem inna... jakby nic nie potrafiło cię złamać. A kiedy jesteśmy sami, stajesz się krucha jak ...
- Wiem. - przerwałam mu. Zauważył, że przy nim nie potrafiłam udawać. - Przy innych udaje. Ale przy tobie nie umiem, czuję się jakbym cię oszukiwała.
- Bądź sobą. Nie zmieniaj się dla innych. - wyszeptał i przytulił mnie mocniej. - Nie oczekuje od ciebie niczego, co będziesz robiła wbrew sobie.
On naprawdę się mną przejmował. Tak po prostu, myślał o mnie, a nie o sobie.
- Nie rozumiem. Co ty we mnie widzisz?
- Potrafisz udawać. - puścił mi oko. - I to nawet nie wiesz jak bardzo dobrze.
- Naprawdę? - zaczęłam się śmiać.
- Naprawdę. A teraz chodź, obejrzymy jakiś film.  - wstał i podszedł do telewizora. Wybrał jakiś horror i usiadł obok mnie. Nienawidziłam horrorów.
- Może być? - zapytał.
- Tak naprawdę to...
- Boisz się? - uśmiechnął się.
- Nie, ja tylko... nie lubię horrorów.
- Jasne... możemy włączyć coś innego.
- Nie, obejrzyjmy to. - powiedziałam zdecydowanie.
- Okej, jak coś, to możesz mnie przytulić.
- Nie łudź się, ja się nie boję. - wstałam i poszłam do kuchni. Zrobiłam popcorn i zaniosłam. Usiadłam obok Harry'ego,  a on przysunął się bliżej mnie. W połowie filmu musiałam złapać go za rękę, bo jakaś zakrwawiona dziewczyna wyskoczyła zza rogu. Tak strasznie nienawidzę horrorów...
- Umiesz złapać popcorn do ust, o tak? - zapytał Loczek podrzucając popcorn. Oczywiście odbił mu się od nosa i poleciał gdzieś w bok. Zaczęłam się z niego śmiać.
- Hej! Nie śmiej się ze mnie, nie moja wina, że jest ciemno! - zrobił obrażoną minę.
- To patrz na mistrza.  - powiedziałam i złapałam popcorn w locie do ust.
- Farciara. - wymamrotał.
- No nie gniewaj się.
- To daj buzi.
- W policzek.
- Dobra. - zgodził się. Już zbliżyłam swoje usta do jego policzka, kiedy odwrócił głowę i nasze usta się złączyły. Oczywiście, że nie zaprotestowałam. Odwzajemniłam pocałunek i zaczęłam go łaskotać. Przewrócił się na plecy i zaczął się śmiać. Usiadłam na jego brzuchu i spojrzałam na niego groźnie.
- Dlaczego to zrobiłeś? Miało być w policzek. - zapytałam spokojnym głosem.
- Taki psikus. - strzelił super słitowego smajla. Zeszłam z niego i usiadłam.
- Jesteś zła?
- Tak. Proszę Cię, mógłbyś wyjść? Chce być sama. - powiedziałam.
- Ale...
- Proszę.
- Dobra. - mruknął i wyszedł. Musiałam pobyć sama. Zastanawiałam się, dlaczego kiedy zapytałam go, co we mnie widzi, odpowiedział tak... wymijająco? A później zmienił temat. To było dziwne.
- Dlaczego moje życie musi być takie skomplikowane?! - krzyknęłam. Chciałam wyładować emocje.
- Może sama sobie je komplikujesz? - usłyszałam głos Avery. Zawsze pojawia się nie w porę.
- Avery, chce być sama.
- Na pewno nie chcesz porozmawiać? - zapytała pewnie. Ona chyba potrafi czytać mi w myślach. Opowiedziałam jej wszystko. O Harry'm.
- Posłuchaj mnie uważnie. - zaczęła. - Myślisz, że nie mogłabyś bez niego żyć?
- Ja to wiem.
- Zrobiłabyś dla niego wszystko?
- Raczej tak.
- Gdyby umarł, płakałabyś za nim?
- Jasne, że tak! - powiedziałam zdziwiona. Do czego ona zmierza?
- A teraz najważniejsze pytanie. - wzięła głęboki oddech. - Kochasz go?
- Ja...
- Kochasz go. - to było stwierdzenie?
- Ja...
- Na świecie nic nie jest w stu procentach pewne. Nawet miłość. Jeśli ktoś jest zbyt pewny tego, co czuje, jest to sztuczne. Bo nic nie jest idealne. Miłość też nie. Ty nie jesteś pewna swoich uczuć. Ale gdzieś w głębi serca dobrze wiesz, że go kochasz. Nie chcesz po prostu tego dopuścić do swojej świadomości. Powiedz mu prawdę.
- A jeśli nie znam prawdy?
- Znasz.
- Dlaczego jesteś taka pewna? Dla ciebie też zrobiłabym wszystko, nie mogłabym bez ciebie żyć, ale to nie jest... - przerwałam. Sama sobie zaprzeczam.
- Już rozumiesz? - uśmiechnęła się. - Przyjaźnimy się, ale kocham Cię. Jak siostrę. To inny rodzaj miłości, ale to ciągle to samo uczucie. Ty też mnie kochasz, Harry'ego też. Mimo tego, że znasz go tak krótko. Jeśli ktoś kogoś kocha, wie to odkąd spotkał tą ukochaną osobę. Wie, ale nie wie, że wie. - mrugnęła do mnie. - Nie każdy ma kogoś, kto tak szybko może go uświadomić. Ty masz mnie. Więc mówię ci, jeśli wierzysz w te moje brednie, to leć do niego i powiedz mu.
- Jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem. - powiedziałam i wyszłam z domu.

To tyle. Trochę smutny, ale już było zbyt "słitowo". Musiałam dodać trochę dramatu. Kocham was. <3 Do następnego rozdziału!

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, jejku fajnie piszesz. Bardzo lubię takich styl, prosty ,ale ujmuje. Motywy Harrego i April są takie słodkie i oryginalne. Mam nadzieję że szybko dodasz następny rozdział.
    Aaaa i bym zapomniała dziękuję za motywujący komentarz i dodałam nowy rozdział jeśli masz ochotę poczytać :) http://styles-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. dziękuje za miłe słowa, dzięki tb będę kontynuowała pisanie... myślałam już że nikt nie skomentuje... :) i oczywiście przeczytam twój nn. ;)

      Usuń
  2. fajny ^^ ciekawe co bedzie w nastepnym ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham to jak piszesz <3 ;)

    OdpowiedzUsuń