Hej. Więc pod ostatnim postem miałam aż 5 komentarzy (jeden od siebie, ale nie ważne). Jak na 1 rozdział to dla mnie dużo! Dziękuje wszystkim za czytanie, komentowanie i dodawanie się do obserwatorów. Zmotywowaliście mnie do napisania 2 rozdziału. ;)
*oczami April*
Dopiero kiedy rano zadzwonił budzik uświadomiłam sobie co zrobiłam. Przyjęłam propozycję randki od Harry'ego... a jeśli zacznie mi zależeć, albo co gorzej jemu? A jeśli mnie zrani i wróci anoreksja, cięcie się, narkotyki i depresja? Wszystko co najgorsze? Ale, do jasnej cholery, jest już za późno. Byłam nim wczoraj tak oczarowana, że mnie wiedziałam co robię. Więc pójdę z nim na tą randkę i delikatnie dam mu do zrozumienia, że możemy zostać jedynie przyjaciółmi. O ile znowu mi nie odbije przez ten jego smajl. Ten śliczny, słodki uśmiech... Kurde chyba zaczęło mi trochę na nim zależeć. Nie, April, pieprzysz. Zostaniecie przyjaciółmi i wszystko się ułoży. NIE zakochałaś się w nim. Wszystko jest cacy...
Kiedy już skończyłam swoje bezsensowne przemyślenia, podniosłam szanowny tyłek z wyrka i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam twarz i owinęłam się ręcznikiem. Podeszłam do szafy i wyjęłam zestaw na dziś. Ubrałam się, zrobiłam delikatny makijaż i zaplotłam włosy w kłosa. Stwierdziłam, ze wyglądam w miarę spoko i zeszłam na dół. W tym domu jest tak pusto... Czasami żałuję, że nie mieszkam z Avery. Proponowała żebym z nią zamieszkała, ale chciałam być niezależna. Nadal tego chce, ale jestem trochę samotna. Zjadłam śniadanie i spojrzałam na zegarek. Dochodzi 12:00. Harry niedługo powinien być.
*Oczami Harry'ego*
Wstałem rano w tak świetnym humorze, że chyba nic nie było w stanie mi go popsuć. Od dawna nie czułem się taki szczęśliwy. Ogarnąłem się szybko i pognałem do kuchni. Zayn siedział przy stole z lusterkiem i gadał do swojego odbicia, Niall obżerał się płatkami, Liam esemesował, a Lou próbował zrobić coś na wzór naleśników, ale chyba nie do końca mu to wychodziło. Już po chwili musieliśmy pootwierać wszystkie okna i wywietrzyć dom, bo śmierdziało spalenizną. Wyprosiłem amatorów z kuchni i zająłem się śniadaniem. Zaniosłem im wszystko pod nosy i usiadłem z wyszczerzem na ustach.
- Hazza, wszystko w porządku? Jesteś jakiś za bardzo ... szczęśliwy? - zagadnął Lou.
- Właśnie, ciągle się szczerzysz jak głupi do sera. - wtrącił Niall. - Właśnie, nie kupiliśmy wczoraj sera!
- Oj cicho bądźcie, nie psujcie mi humoru, idioci. Umówiłem się z April. - powiedziałem rozmarzonym głosem.
- Uuuuuuuu! Harruś naprawdę się zakochał! Jejciu, jejciu, jejciu ! - Zayn zaczął wymachiwać rękami jak głupi i skakać po wszystkich. On też miał dzisiaj jakiś dobry humor. Nie wnikałem. Żeby zrozumieć tych palantów, trzeba też być palantem.
*Oczami April*
Siedziałam sobie na kanapie i oglądałam Tv, kiedy dostałam sms'a.
"Hej, śliczna. Otwórz drzwi. Harry, xx."
Mimowolnie się uśmiechnęłam i otworzyłam. Stał tam sam Loczek z różą w ręku.
- Witam szanowną ślicznotkę. To dla pani. - podał mi kwiat. Zarumieniłam się. Serio, podejrzewam, że byłam czerwona jak ta róża.
- Dziękuje, nie musiałeś. Powiesz mi gdzie pojedziemy?
- Nie, to niespodzianka, ale zabierz strój kąpielowy. - puścił mi oczko.
- Ok, wejdź, a ja poszukam czegoś. - uśmiechnęłam się i pobiegłam na górę. Byłam strasznie chuda, po tym, jak przeszłam przez anoreksję. Nie wiem, czy on na pewno chce oglądać moje kości, bo byłam samymi kośćmi. No, ale mam okazję, żeby się opalić. Zabrałam mój niebieski kostium i zeszłam na dół.
- Jestem. Możemy iść.
- Okej. - strzelił smajla. Przy nim zapominałam o wszystkich problemach. Zapomniałam o moich rannych przemyśleniach. Zapomniałam o całym świecie. Liczył się tylko on.
*oczami Harry'ego*
Wymyśliłem, że zabiorę ją nad jezioro. Był taki słoneczny dzień, nie mogłem tego zmarnować. Kiedy dojechaliśmy otworzyłem jej drzwi i pozwoliłem popatrzeć się na widoki. Było pięknie, słonecznie, widziałem, że nie może się napatrzeć na krajobraz.
- Jest pięknie. - westchnęła, a w oczach stanęły jej łzy.
- Coś się stało? - zapytałem zaniepokojony.
- Nie, tylko... - otarła łzy. - Podobno moi rodzice się tutaj poznali. Nad tym jeziorem.
- O... - nie wiedziałem co powiedzieć, więc zmieniłem temat. - Chodź, rozłożymy gdzieś koc.
- Okej.
Przeszliśmy przez małe wydmy i stanęliśmy przy samym jeziorze. Stwierdziłem, że miejsce się świetnie nadaje, więc rozłożyłem koc i zdjąłem koszulkę.
- Em... Harry?
- Co tam?
- Wiesz... nie zdążyłam się w domu przebrać w kostium. - powiedziała zawstydzona.
- O, sory. Mam się odwrócić, czy chcesz wrócić do samochodu?
- Wystarczy jak się odwrócisz. - uśmiechnęła się.
Więc się odwróciłem i czekałem. Podziwiałem jezioro. Było piękne. Usłyszałem jej chrząknięcie i się obróciłem. Zobaczyłem, że ma na sobie niebieskie bikini. Wyglądała wspaniale, ale była strasznie chuda. Nie szczupła, tylko chuda. Dosyć zgrabna, ale jednak nadal chuda. Kiedy zobaczyła, że się na nią gapię odezwała się.
- Miałam anoreksję.
Zaskoczyła mnie tym wyznaniem. Podszedłem do niej i ją przytuliłem, bo zobaczyłem, że płacze. Przeze mnie. Bo się na nią gapiłem. Jaki ze mnie idiota. Usiadłem na kocu i usadziłem ją sobie na kolanach. Otarłem jej łzy.
- Nie płacz. Przepraszam... ja... nie wiedziałem.
- To nie twoja wina. Naprawdę. Ale mógłbyś mnie jeszcze raz przytulić? - zapytała niepewnie.
- Jasne. - przytuliłem ją jak najmocniej mogłem. - Jeśli chcesz, możesz mi opowiedzieć.
Zaczęła mówić o swoim pobycie w Domu Dziecka. Jak nie chciała prawie nic jeść, żeby zrobić wszystkim na złość. Zaczęli ją wyzywać od grubych, choć i tak była już dosyć chuda. Wpadła w depresję i przestała w ogóle jeść. W końcu pojawiła się anoreksja. Opiekunowie chcieli jej pomóc, ale ona miała wrażenie, że robią to z litości. Żeby sobie ulżyć, zaczęła się ciąć. Później jakiś facet na ulicy zaproponował jej narkotyki. Stwierdziła, że w końcu czemu nie. Wzięła raz, drugi, trzeci, aż w końcu się uzależniła. Dopiero gdy poznała Avery udało jej się wyjść na prostą. Ciągle płakała. Nie mogłem już tego znieść. Przybliżyłem swoje usta do jej ust i musnąłem je delikatnie, ocierając spływające jej po policzkach łzy. Nie zaprotestowała, więc pocałowałem ją jeszcze raz, trochę mocniej wpijając się w jej usta. Odwzajemniła to jeszcze namiętniej. Nagle odskoczyła ode mnie jak oparzona.
- Przepraszam, Harry, ja... nie mogę. - powiedziała i odbiegła. Wiedziałem, że za szybko. Powinienem się najpierw z nią zaprzyjaźnić. Debil z ciebie, Styles. Wstałem i pobiegłem za nią. Znikła mi z oczu i nie mogłem jej znaleźć. Dalej pamiętam tylko krzyk, jej zakrwawioną głowę i to, jak płacząc wzywałem pogotowie.
Więc jest. Liczę na szczere komentarze! Dla was to tylko chwila, a mnie motywuje jak nie wiem co!
xx
ciekawe!
OdpowiedzUsuńjejciu, mój pierwszy komentarz przy tym poście, dziękuje. ;**
UsuńCudownyy!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńbaardzo fajne!!! szybko napisz nastepny ^^
OdpowiedzUsuńSUUPER :] Bardzo szybki zwrot akcji. W zyciu bym się nie spodziewała, że jej się w tym momencie coś stanie :]
OdpowiedzUsuńdziękuje wam wszystkim, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. ;**
OdpowiedzUsuńboski ;*
OdpowiedzUsuń