Miał być wczoraj, ale nie miałam internetu. ;/
*oczami April*
- A myślisz, że pamiętam? - zapytał Harry drapiąc się po głowie.
- Jesteście pojebani. - powiedziałam i poszłam do kuchni, gdzie Niall nadal całował pomidora.
- Niall, powiedz, wytłumacz mi po ludzku, dlaczego całujesz pomidora?
- Bo... a wiesz, że sam nie wiem?
- Macie coś na głowę? - zapytałam z nadzieją.
- Chyba tak, zaczekaj. - zaczął przeszukiwać szafki i po chwili wyjął tabletki.
- Masz. - spojrzałam na opakowanie i się zawahałam.
- Czy to na pewno bezpieczne?
- Jasne! Bierz, przecież cię nie otruje.
- Umyślnie może i nie, ale... - nie zdążyłam dokończyć, bo usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk.
- AAAAAAAAAAAA! NIEEEE! KONIEC ZE MNĄ! NIE MA JUŻ DLA MNIE ŻYCIA! LECĘ POPEŁNIĆ SAMOBÓJSTWO! - kto się tak wydzierał?! Po chwili wszystko się wyjaśniło. Do kuchni wbiegł Loczek bez gaci trzymając się za głowę.
- Haaaary załóż gacieee! - krzyknęłam.
- Nie mogę! Idę popełnić samobójstwo! I zrobię to nago, nawet w chwili śmierci będę oryginalny! - zakryłam oczy ręką.
- Harry, ale powiedz mi, dlaczego krzyczysz?
- Ktoś mi uciął loka! - pokazał mi co trzymał w ręce. - Zobacz tu! - schylił się i pomachał włosami.
- Widzę, że masz loczka w ręce, ale na głowie tego nie widać. - powiedziałam spokojnie. Niall zwijał się ze śmiechu na podłodze.
- Ale... serio nic nie widać?
- Serio, serio. A teraz idź się odziej.
- No dobra. - cmoknął mnie w policzek. Nie wiem po co to zrobił, ale miło. Nagle zadzwonił telefon. Po kilku sekundach zorientowałam się, że to moja komórka i odebrałam.
- Halo?
- Hej April. Gdzie jesteś? Jestem pod twoim domem. - usłyszałam zdenerwowany głos Avery.
- Jestem w domu chłopaków. Było party hard. Dzwoniłam do ciebie wczoraj, ale nie odbierałaś.
- Sorry, miałam trening. Podaj adres zaraz przyjadę.
- Nie spiesz się. Obecnie Harry lata po domu na golasa.
- Goły Styles? - wydarła się. - Podawaj kurwa ten adres!
Podałam jej ten adres i poszłam się ogarnąć. Ubrałam się, umalowałam i związałam włosy w kucyk. Kiedy zeszłam na dół wszyscy siedzieli w salonie. Oczywiście bez głupstw się nie obyło. Harry leżał na podłodze plackiem, bez koszulki z głupkowatym uśmiechem na ustach, Zayn nie miał gaci, Niall... chyba udawał samolot, Liam kiwał się na kanapie i śpiewał, a Louis tańczył z marchewką.
- Chłopaki, ogarnijcie się, zaraz tu przyjdzie Avery! Zayn załóż gacie, albo się jakoś odziej, Harry wstawaj z podłogi, Niall, Louis siądźcie na tyłkach, a ty Liam przestań śpiewać. Musicie się ogarnąć w tej chwili, bo... - moją przemowę przerwał dzwonek do drzwi. - No super, już za późno. - powiedziałam sarkastycznie i poszłam otworzyć drzwi.
- Hej. Powiedz, że jeszcze się nie ubrał. - szepnęła mi na ucho Avery. Ależ ona zboczona. Hehe.
- Niestety już ubrał gatki. Ale ... a zresztą sama zobacz. - zaprowadziłam ją do salonu. I jak podejrzewałam totalna rozpierducha, a nie było mnie dosłownie kilka sekund... Harry ganiał nagiego Zayna, Niall udawał turbulencje, a Liam i Louis okładali się poduszkami usmarowani czymś na twarzach.
- Haloooooooooo! - wydarłam się. - Mamy gościa.
Wszystkie oczy zwróciły się na mnie i na moją przyjaciółkę. Muszę przyznać, że wyglądała ładnie. Ubrała się bardzo skąpo, ale to przecież Avery. Była nieśmiała, cicha i skryta, ale co do mody... to potrafiła ubrać się bardzo odważnie. Jej blond włosy opadały falami na ramiona, a mocny makijaż podkreślał oczy.
- Hej. Jestem Avery. - powiedziała nieśmiało.
- Hej! - powiedział Zayn.
- Zayn. - syknęłam.
- Co? - spojrzał w dół i zorientował się, że nie ma na sobie nic. Zakrył się poduszką i wybiegł z pokoju. To było dziwne, wczoraj latali na golasa po domu pełnym ludzi. Harry zaczął się śmiać, więc rzuciłam w niego poduszką. Od razu się uspokoił.
- Hej, jestem Harry. - uśmiechnął się zalotnie.
- Wiesz, że wiem, kim jesteś. - powiedziała Avery.
- Bo jestem taki sławny i rozpoznawalny?
- Nieee, bo spotkaliśmy się wczoraj w szpitalu. - zgasiła go.
- Ooo...
Później kiedy już wszyscy się przedstawili przyszedł czas na śniadanie. Harry zrobił naleśniki. Nie wiedziałam, że on tak dobrze gotuje.
- Więc co dzisiaj robimy? - zapytał Liam.
- Musimy jechać na próbę. Niedługo wyjeżdżamy w trasę. Zapomniałeś? - powiedział Harry.
- O której? - zapytałam.
- Za 2 godziny. Ty też jedziesz. Spotkasz resztę zespołu. - uśmiechnął się Zayn.
- Okej. Ogarnijcie się, a ja z Avery idę na zakupy. Za 2 godziny będę... chwila, gdzie mam być?
- Tam gdzie był casting.
- Ok, bye, bye!
Wyszłyśmy z domu. Uderzył we mnie upał. W Londynie upał? Coś nie tak. Musiało być z jakieś 30 stopni. A to dopiero maj. No ale wszystko jest możliwe. Dojechałyśmy do galerii handlowej. Przez te kilka sekund kiedy przechodziłyśmy z taksówki do wejścia do budynku obejrzało się za nami kilka facetów. Podobało mi się to. Wiedziałam, że byłam dosyć ładna i zgrabna. Avery chyba nie wiedziała.
- Zobacz, Avery faceci się za tobą oglądają. - mrugnęłam do niej.
- Za mną? Chyba za tobą. Spójrz na swoje nogi. - prychnęła. Spojrzałam w dół. No byłam zgrabna. Ale ona tez.
- No uspokój się, mała. Przecież obie jesteśmy super sexi. - zaśmiałam się. Avery puściła to mimo uszu.
Pochodziłyśmy po sklepach i nakupowałyśmy pełno ciuchów. Ostatnio przyszedł do mnie list. Pisali z banku, że zostało mi trochę pieniędzy po rodzicach. No więc okazało się, że jest to całkiem pokaźna sumka. W każdym razie na jakiś rok życia by starczyło. A skoro będę teraz zarabiała, to postanowiłam zaszaleć. Później poszłyśmy do KFC i objadłyśmy się za wsze czasy. Postanowiłyśmy wracać. Podjechałyśmy pod mój dom, zostawiłam torby, zrobiłam fajną fryzurkę i poprawiłam makijaż. Chciałam zrobić wrażenie na reszcie zespołu. Lubiłam jak ludzie myśleli, że jestem wygadana, pyskata i pewna siebie. Może i potrafiłam udawać, że taka jestem i wychodziło mi to spoko, ale w rzeczywistości taka nie byłam. W środku ukryłam wrażliwość.
*oczami Harry'ego*
Głowa mnie boli. Mam kaca. Ale muszę siedzieć na tej próbie. Przynajmniej April będzie, ona potrafi mi poprawić humor.
- Hej, hej, hej! - usłyszałem jej wołanie. I po chwili ją zobaczyłem. Weszła z wielkim uśmiechem na twarzy, ubrana w wysokie obcasy i mocno umalowana.
- No hej! - krzyknęli wszyscy. Postanowiłem przedstawić ją reszcie.
- Ludzie, to jest April Charms, będzie naszą nową perkusistką. - powiedziałem. - Przedstawcie się, dzieciaczki. - zażartowałem.
- Hej, jestem Leah, gram na basie. Miło cię poznać. - dziewczyna podała jej rękę.
- Ja jestem Andy, keybord. Miło mi. - uśmiechnął się. On z nią flirtuje! Musiałem to przerwać.
- No dobra, wszyscy się znacie, bierzmy się do roboty. - powiedziałem nerwowo.
*oczami Leah'i*
Dawno nie widziałam 1D i reszty zespołu, więc cieszyłam się na próbę przed następną trasą. Miała do nas dojść jakaś dziewczyna, zamiast Mick'a. Nie spodziewałam się dziewczyny i do tego tak młodej. 18 lat, to mało. Ale podobno wymiata. Kiedy weszła do sali aż zaniemówiłam. Znowu niespodzianka. Spodziewałam się jakiejś cichej, dopiero wkraczającej w dorosłe życie szarej myszki. A tutaj pojawił się zupełnie ktoś inny. Wysoka, zgrabna i ładna dziewczyna na obcasach, ze szczerym uśmiechem na ustach. Mocny makijaż i ładne włosy. Jeśli ktoś z naszego zespołu miałby zostać modelką, to ona. Jeszcze bardziej mnie zaskoczyła kiedy zaczęliśmy próbę. Wymiatała, to mało powiedziane. Dawała czadu! A myślałam, że Mick był niezastąpiony. Widać się myliłam. Po skończonej próbie zagadałam do niej.
- Hej, dobrze grasz.
- Dzięki, ty też. - uśmiechnęła się. - Widzę co robisz, nie ukryjesz tego.
- Ale o co chodzi?
- No to, jak patrzysz na Zayn'a. Bez przerwy. - mrugnęła do mnie. Rzeczywiście podobał mi się Zayn. Ale co z tego? On nie był mną zainteresowany. Chyba.
- Ja też widzę. - powiedziałam.
- Ale co? - udawała głupią.
- Jak Harry na ciebie patrzy. A ty tego nie zauważasz. Andy ciągle z tobą flirtuje, ale to podrywacz. Do mnie też na początku zarywał.
- Harry to też podrywacz. - prychnęła.
- Może i tak. Ale widzę jak na ciebie patrzy. Inaczej niż na inne. Jakby się bał, że zaraz mu uciekniesz.
- Leah, wszystkie chłopaki to podrywacze. Dla nich dziewczyny to zabawki. Ja nie chcę się w nic angażować. Cześć. - powiedziała i wyszła. Kiedy wychodziłam z budynku, zauważyłam jak Harry za nią biegnie. On definitywnie się w niej zakochał. To nie było zwykłe zauroczenie, on tak łatwo nie odpuści.
*oczami Harry'ego*
Andy przez cały czas flirtuje z April. Nie mogę przecież mu nic powiedzieć. Ona nie jest moją dziewczyną. Pozostało mi tylko walczyć. Kiedy wychodziłem usłyszałem jak April rozmawia z Leah'ą.
- Harry to też podrywacz. - powiedziała kpiąco.
- Może i tak. Ale widzę jak na ciebie patrzy. Inaczej niż na inne. Jakby się bał, że zaraz mu uciekniesz. - zaoponowała Leah.
- Leah, wszystkie chłopaki to podrywacze. Dla nich dziewczyny to zabawki. Ja nie chcę się w nic angażować. Cześć.
A więc to tak. Ona się boi, że będzie dla mnie tylko zabawką. Muszę jej dać do zrozumienia, że mi na niej zależy. Wybiegłem za nią.
- April! Czekaj! - wydyszałem.
- Harry? Co tam? - odwróciła się.
- Możemy pogadać? - zapytałem.
- Jasne. - uśmiechnęła się. - O czym?
- O nas. Bo wiesz... ja usłyszałem kawałek twojej rozmowy z Leah'ą. Ja naprawdę....
- Podsłuchiwałeś? - zdenerwowała się.
- Nie, ja tylko przechodziłem. Więc, ja naprawdę nie chcę, żebyś o mnie myślała w ten sposób. Jestem podrywaczem, tak. Ale na tobie mi zależy. Powiedz, że tobie na mnie nie, to odpuszczę.
- Ja... Mi... - jąkała się.
- Nie zależy ci na mnie? - zapytałem smutno.
- Zależy. Ale ty możesz mieć każdą. Każda da się uwieść tym uśmiechem, loczkami, zielonymi oczami, dołeczkami i... - wstrzymała oddech. - Możesz mieć każdą. Ja nie jestem ci potrzebna. W końcu i tak bym ci się znudziła.
- Ale ja nie chcę każdej! Zrozum, znam cię od 3 dni, a się zakochałem. Nigdy się tak szybko nie zakochałem. Tak naprawdę jeszcze nigdy się nie zakochałem. Nigdy. To były tylko zauroczenia. Nie chcę nikogo innego, chcę ciebie. - spojrzała na mnie. Myślałem, że się zgodzi, że będę mógł ją przytulić, pocałować. Ale ona tylko odbiegła. I zostawiła mnie samego.
*oczami April*
To wszystko dzieje się za szybko. Znamy się dopiero 3 dni, wiem, że coś do niego czuję, ale nie wiem co. Chce się z nim przyjaźnić, czy się zakochałam? Powiedziałam mu w szpitalu, że chcę być dla niego kimś więcej, ale nie teraz. To był chyba impuls. Bo teraz nie jestem tego taka pewna. Sama nie wiem co czuję. W końcu go nie znam. Więc dlaczego coś mnie do niego ciągnie? I co on we mnie widzi? Przecież ja jestem tylko... imitacją człowieka. Bez przerwy udaję. Nie jestem sobą. Wykształciłam sobie drugą osobowość, "pewną siebie" April Charms. Przecież nie jestem tak naprawdę pewna siebie, jestem skryta. Tylko udaję. Udaję, że się niczym nie przejmuję, ale w głębi serca przed każdym spotkaniem z ludźmi zżera mnie trema. A co jeśli mnie nie polubią, co sobie o mnie pomyślą? Teraz miałam ochotę wypłakać się w poduszkę. Miałam już cały rozmazany makijaż i rozczochrane włosy, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam i otworzyłam drzwi.
- April, powiedz mi dlaczego uciekłaś. - powiedział Harry.
- Nie mogę teraz z tobą rozmawiać. - chciałam zamknąć drzwi, ale on mi nie pozwolił.
- Nie. Musisz mi wytłumaczyć. Nie wytrzymam dłużej w niepewności. Może jestem egoistą, ale ... muszę wiedzieć, dlaczego ciągle mnie odtrącasz. Gdybyś powiedziała, że nie możemy być razem, to bym zrozumiał. Ale ty nic nie mówisz! Nie powiedziałaś ani tak, ani nie. Nie wiem co mam myśleć. Oświeć mnie, proszę. - gadał jak najęty.
- Ja... wejdź.
- Okej. - wszedł za mną do salonu i rozsiadł się na kanapie. - Więc?
- Ja... nie wiem co mam ci powiedzieć. Nie wiem co czuję. Coś mnie do ciebie ciągnie, ale nie wiem co. Nic nie wiem. Całe moje życie jest jedną wielką niewiadomą. Ale tu nie chodzi o mnie, tylko o ciebie. - odetchnęłam. - W związku ze mną tylko byś cierpiał. Jak już mówiłam, ranię chociaż tego nie chcę. Nie chcę żebyś cierpiał.
- Naprawdę nie rozumiesz?! Ranisz mnie teraz, mówiąc to, gadając te głupoty! Nie chcesz mnie ranić!? Ale ranisz, w jednym masz rację, ciągle ranisz. Nie wiem czy tego chcesz, ale ranisz. - jego słowa zabolały.
- Co mam robić? - rozkleiłam się na dobre. - Nie wiem co mam robić! Nie chcę cię ranić.
- Więc nie rań. Bądź ze mną. Żebym mógł cię przytulić, pocałować, kiedy tylko mam ochotę. Żebym nie musiał się zastanawiać, czy powinienem.
- Ale ja nie wiem, czy potrafię.
- Co?
- Ja chyba nie potrafię kochać.
- Czyli mnie nie kochasz?
- Nie wiem. Wiem, że jeszcze nigdy nikogo nie kochałam. Nawet rodziców. Bo ich nie znałam. Kocham ich gdzieś w głębi serca, za to, że byli moimi rodzicami. Ale nie za to kim byli. A to nie jest prawdziwa miłość.
- Więc spróbuj mnie pokochać. - podszedł do mnie i mnie pocałował. Odpłynęłam. Nie protestowałam, bo wtedy zrozumiałam, że już wiem, co do niego czuję.
To tyle. Mam nadzieję, że się spodoba. Proszę o komentarze. ;)
o jaaa!!! suuuper!!! wryło mnie w krzeslo xDDD
OdpowiedzUsuńdziękuuje. ;***
Usuńa kiedy kolejny?
Usuńmoże jutro. ;)
Usuńjak najwcześniej ;)
UsuńPiękne *__* moja droga, chciałabym ci powiedzieć, że dzięki Tobie przenoszę się w inny świat i całkiem zapominam o jutrzejszym sprawdzianie z matmy ;D oczekuję z niecierpliwością ~~ Krejzozolka<33
OdpowiedzUsuńHej twój blog został nominowany do zabawy pt. "Libster Award".
OdpowiedzUsuńWięcej informacji pod tym linkiem. ; ))
http://glassheart-podstrona.blogspot.com/2012/11/libster-award-polega-to-na-tym-ze-od.html